:Milicjanci z jajkami", Oskar Łukarski

Nie zapominajcie o KONKURSIE czas tylko do jutra do 24:00



autor: Oskar Łukarski
tytuł: "Milicjanci z jajkami"
wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza, Warszawa 2014, str. 115
ISBN: 978-83-7805-472-6


Rok 2014, to rok jak dla mnie pełen debiutów, autorów, z którymi do tej pory nie miałam okazji się zapoznać przy ich wcześniejszych pozycjach. Zrobiłam się bardziej odważna przy sięganiu po nowinki, a przede wszystkim polską w końcu docenianą literaturę, która nie rzadko jest na wyższym poziomie niż ta zagraniczna.

 Kilka dni temu miałam okazję zapoznać się z Niepewnością Waldemara Andrzeja Brewińskiego, traktującą o schyłku czasu PRL-u. Lektura ta wywarła na mnie dość duże i dobre wrażenie, dlatego tez z wielką chęcią sięgnęłam po pozycję Oskara Łukarskiego Milicjanci z jajkami.

Kazimierz Marczewski, sierżant Milicji Obywatelskiej wraz ze swym podwładnym, starszym szeregowym Waldemarem Czechejko, mają nie łatwe życie na swoim posterunku. Żeby jeszcze sytuacje, które ich spotykają były dość proste. Niestety, wydarzenia nie rzadko były natury mistycznej czy wręcz nad wyraz nadprzyrodzonej. Niestety podwładny sierżanta nie tryska inteligencją

Powiem krótko i treściwie: poziom waszego debilizmu jest wprost proporcjonalny do stopnia uzyskanej wiedzy. To znaczy im więcej wiecie, tym jesteście głupsi. (str. 21)

Kiedy mój ćwierć inteligentny podwładny opuścił mury naszego milicyjnego posterunku, zaparzyłem sobie kawy i rozwaliłem się wygodnie w fotelu przy biurku. (str. 65)

Czechejko nie rozśmieszajcie mnie. Macie w domu lustro? A po co mam mieć? Niepotrzebne mi. Jak się golę i myję, to przeglądam się w misce z wodą. (str. 92)

Złote myśli mego podwładnego utwierdziły mnie w przekonaniu, że w dzisiejszych czasach u nas jest już tak samo co w kapitalizmie, gdzie łatwiej jest trafić na bezczelnego i przebiegłego opozycjonistę niż na mądrego i zaufanego podwładnego. (str. 74)

Na sytuację, które dzieją się w tej niewielkiej wioseczce, patrzą również krzywo władze socjalistyczne. Nie do końca potrafią zrozumieć postępowanie swoich podwładnych i to, że spotkania z duchem zrzucającym woźniców z mostu są na porządku dziennym. Spotykamy się z ufoludkami, które ukradły ślub córki Malińskiej, Marczewski zostaje uwiedziony przez mechaniczną nimfomankę udającą żonę radzieckiego generała, aresztuje manifestację niesprawiających problemów nudystów, znajdzie cudownie ocalały egzemplarz „Enigmy”, czy w końcu odnajdzie tytułowe jajka… Faberge, tylko czy przyniosą one mu szczęście?

Gdy tylko zauważyłam książkę Oskara Łukarskiego Milicjanci z jajkami, od razu skojarzył mi się ten tytuł z komedia polityczną Ekipa Ameryka: Policjanci z jajami. Podobnie jak w filmie, tak też w tej książce autor wyśmiewa zastaną rzeczywistość. To świetna satyra, historia, która odnajdzie się w każdej rzeczywistości. Bo czyż to czegoś wam nie przypomina?

Ten kraj jest naprawdę popieprzony! Aresztuje się niewinnych świrów, podczas gdy winni, poważnie chorzy psychicznie są na wolności, i jakby było tego mało, rządzą nami do woli. (str. 63)

Milicjanci z jajkami to niewielkich rozmiarów książeczką, jednak zawartość, jaką zawiera w sobie jest bardzo interesująca, prześmieszna i momentami aż za bardzo rzeczywista z obecnymi czasami. Język, jakim posługuje się autor jest bardzo ciekawy i interesujący. Fabuła intryguje i dość szybko mknie do przodu, dzięki czemu nie mamy okazji na nudę.

Polecam gorąco! Cytaty, które tu przytoczyłam to tylko niewielka ilość ciekawych i prześmiesznych dialogów pomiędzy milicjantami. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Jednak ostrzegam przed niekontrolowanymi wybuchami śmiechu.

Oskar Łukarski publikował m.in. w „Śmiertelnie Absurdalnym Zebraniu” 2007/2008, Magazynie Materiałów Literackich „Cegła”, kwartalniku literackim „Korespondencja z ojcem” oraz na portalach literackich. W 2001 roku znalazł się w finale konkursu prozatorskiego Studio Słów. W 2012 roku zajął III miejsce w XX konkursie literackim im. Marka Hłaski. Jego debiutancka powieść „Koncern X” była w 2011 roku nominowana do nagrody Literacki Debiut Roku.

Moja ocena:




Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu


Książka bierze udział w wyzwaniach:





Komentarze

  1. Warto się przyjrzeć i poprawić sobie humor.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście brzmi ciekawie. Cytaty, które przytoczyłaś zdecydowanie przekonują mnie do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię od czasu do czasu poczytać takie satyryczne teksty. Dla poprawienia sobie humoru ta książka jest z pewnością idealna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taka satyra mogłaby mi przypaść do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie... Może i bym się skusiła.
    Zapraszam do siebie na konkurs.

    OdpowiedzUsuń
  6. Już same te cytaty sprawiły, że mam ochotę przeczytać książkę. Pewnie będzie można nieźle się przy niej pośmiać;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sam tytuł jest dość specyficzny. Ciekawa jestem czy mnie rozśmieszy. O autorze nie słyszałam...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś nie mogę się do niej przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zastanawiałem się nad tą książką, ale ostatecznie po nią nie sięgnąłem. Ale widocznie muszę to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cytaty są powalające :)) Teraz jak mój mężuś będzie się golił to zdejmę lustro i niech się przegląda w misce z wodą :)))
    Sam tytuł jest rewelacyjny W każdym razie chętnie powyższą pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czegoś takiego nie czytałam, ale jeśli gdzieś się natknę, to przeczytam na pewno.
    /Pozdrawiam, Szufladopółka

    OdpowiedzUsuń
  12. Podobają mi się cytaty :) Chyba warto sięgnąć po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rzeczywiście, świetne dobrane i kuszące cytaty:) Według mnie, okładka również idealnie współgra z z językiem książki:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chętnie bym się przy niej zrelaksowała, wydaje się być fajną pozycją ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Widzę, że to pozycja w sam raz dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawiony ślad....

Popularne posty