"Oszustki", Kerstin Ekman



autor: Kerstin Ekman
tytuł: "Oszustki"
wydawnictwo: Czarna Owca, Warszawa 2014, str. 404
ISBN: 978-83-7554-602-6


Kerstin Ekman – szwedzka pisarka, członkini Akademii Szwedzkiej. Debiutowała, jako autorka popularnych powieści kryminalnych. Późniejsze jej książki należą do nurtu prozy psychologicznej. Ich akcja często rozgrywa się w północnej Szwecji i ma mocno zarysowane tło społeczne. Jej utwory wielokrotnie były filmowane. W Polsce ukazały się dotychczas trzy powieści: „Czarna woda”, „ Dzwon śmierci” i „Praktyka morderstwa”.

Po literaturę skandynawską sięgam ostatnimi czasy dość często i nie rzadko w ciemno. Uwielbiam klimat szwedzkich kryminałów, świetnie zarysowanych bohaterów, dość szybko mknącą akcję, która zachwyca mnie na tyle, że ciężko jest odłożyć książkę choćby na chwilę. Chętnie sięgam po nowych nieznanych do tej pory mi autorów, aby przekonać się czy trzymają poziom całej literatury. Gdy tylko „Oszustki” pojawiły się w zapowiedziach wydawniczych, bardzo chętnie po nie sięgnęłam. Czy lektura mnie zadowoliła?

Lillemor Troj to poczytna szwedzka pisarka, w której ręce pewnego dnia wpada maszynopis – jej autobiografia. Historię tę napisała Babba, jej cicha wspólniczka, o której oczywiście nikt nie wiem. Jednak, w czym tkwi problem? Otóż Babba od lat pięćdziesiątych współpracuje z Lillemor i pisze wspólnie z nią te powieści, jednak nie zamierza się ujawniać. Ich współpraca powoduje, że wspólnie napisane powieści figurują na listach bestsellerów. Babba pomimo talentu, jaki posiada, nie zamierza pisać pod własnym nazwiskiem – do czasu.

Problem, który poruszyła Kerstin Ekman w swojej powieści jest bardzo aktualny. Sama historia jest nad wyraz ciekawa i wiele wnosząca w tej tematyce, odkrywa mnóstwo niuansów, o których zwykły czytelnik nie ma pojęcia.
W trakcie lektury na usta ciśnie się mnóstwo pytań, m.in., dlaczego Babba nie chce pisać pod własnym nazwiskiem? Babba i Lillemor to dwie przeciwstawne bohaterki, które różni wszystko. Babba przyszłość widzi w pisaniu, natomiast Lillemor zwraca uwagę jedynie na własną prezencję i to stawia na pierwszym miejscu.

Pomimo tych plusów, są również minusy. Mianowicie książka strasznie mi się dłużyła. Czytałam ją ponad 3 tygodnie, trochę się do niej zmuszając. Przeszkadzał mi brak dynamizmu, brak akcji. Miałam wrażenie, że nie zmierzam ku rozwiązaniu zagadki, a wręcz cofam się w historii. Przydługie opisy, które męczyły i wbrew pozorom nic nie wnosiły. Sam początek historii to jeden wielki bałagan, wiele razy musiałam cofać się kilka stron, aby przekonać się, o czym tak naprawdę czytam. Dużo urwanych wątków, przeskakiwanie z jednego na drugi, wiele autorka według mnie nie wyjaśniła, a szkoda.

Reasumując pomysł na historię bardzo ciekawy, jednak gdyby akcja nie była tak nużącą to i historię czytałoby się o wiele przyjemniej.
Nie czytałam do tej pory żadnej z książek autorki. Mam nadzieję, że 3 wcześniejsze tytuły, które zostały wydane w Polsce są bardziej dynamiczne i warte uwagi. „Oszustki” mnie wymęczyły – spodziewałam się całkiem innej lektury.


Moja ocena: 5/10

Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuje wydawnictwu Czarna Owca.


Książka bierze udział w wyzwaniach:


Niezmiennie zapraszam na moje rozdanie - czas do czwartku do godz. 16:00

Komentarze

  1. 3 tygodnie na 400 stron - faktycznie wolno szło :) Trochę szkoda, bo po dwóch pierwszych akapitach byłem nastawiony bardzo pozytywnie, głównie za sprawą samej historii. Mimo niskiej oceny na pewno w księgarni spojrzę, czasem do mnie takie "przynudzacze" trafiają :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednak nie przeczytam tej książki. Z literatury skandynawskiej lubię przede wszystkim kryminały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O jej ;/ Szkoda, że ciężko się ją czyta... Nie mam ochoty na takie lektury. Pomysł całkiem ciekawy...

    OdpowiedzUsuń
  4. A myślałam, że wyjdzie z tego taka fajna książka.. Jak zwykle opis wydawcy mydli w oczach..

    OdpowiedzUsuń
  5. O ciekawe - ja pochłonęłam powieść dosyć szybko, bo chciałam wiedzieć - kto jest oszustką i dlaczego to robi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta prędkość czytania wynika z mnóstwa opisów za którymi nie do końca przepadam i jeszcze ta statyczna akcja - to powodowało, że do ksiażki podchodziłam trochę jak przysłowiowy pies do jeża.

      Usuń
  6. Nie lubię książek, które wolno się toczą, faktycznie "zmordowałaś" ten tytuł,ale czasem niestety tak się dzieje i nic na to człowiek nie poradzi. A szkoda bo wydawać by się mogło,że będzie ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm, no popatrz - a taka boska okładka. Nienawidzę być męczona przez książkę :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Też mi się wydawało, że pomysł ciekawy, ale z wykonaniem mogło być gorzej. Nawet chciałam ją kupować, ale jednak odpuściłam. Widzę, że dobrze zrobiłam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdzieś widziałam tę książkę, mnie wydała się całkiem interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam literaturę szwedzką, ale skoro oceniłaś ją tylko w skali 5/10 to nie mam ochoty tracić czasu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że fabuła jest mało dynamiczna. Skoro czytałaś tę książkę aż 3 tygodnie, to naprawdę musiała być nudna.

    OdpowiedzUsuń
  12. Też uwielbiam szwedzkie klimaty :) Ale szkoda że brak potencjału książce :/

    OdpowiedzUsuń
  13. Raczej się nie skuszę. Ostatnio czytam same nieciekawe książki, więc teraz będę szukała jakiejś bardziej dynamicznej:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nazwa książki mnie zaciekawiła, jednak po przeczytaniu Twojej recenzji ni jestem pewna, czy po nią sięgnę, raczej spasuję.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bleeee jak ja nie lubię jak książka się wlecze i dłuży... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. A tak mnie okładka pociągała! Skoro nuda, to sobie daruję

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawiony ślad....

Popularne posty