"Schodząc ze ścieżki", Tomasz Jamroziński
autor: Tomasz Jamroziński
tytuł: "Schodząc ze ścieżki"
wydawnictwo: Oficynka, Gdańsk 2012, str. 484
ISBN: 978-83-62465-56-9
seria: ABC
Tomasz Jamroziński,
poeta i prozaik, absolwent filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Wiersze publikował m.in. w „Twórczości”, „Czasie Kultury”, „Halarcie”,
„Kresach” czy „Gazecie Wyborczej”. Laureat kilkunastu konkursów poetyckich m.in.
OKP im. H. Poświatowskiej i im. K.K. Baczyńskiego. Mieszkaniec Częstochowy,
autor tomów „stenogramy”, „Przylądek do skrócenia” czy „Mężczyźni są z Warsa”.
Akcja rozpoczyna się w
1997 roku, gdy zamordowanych zostało dwóch nastolatków, a trzeci ledwie uchodzi
z życiem. Dochodzenie w tej sprawie bardzo szybko się kończy sukcesem. Sprawcę
znaleziono wręcz na ulicy. Winą obciążono miejscowego lumpa, który w tym czasie
prawdopodobnie przebywał nad glinianką i przyznał się do zbrodni.
Akta tej sprawy znajduje
po jedenastu latach przez przypadek aspirant częstochowskiej policji- Bartosz
Zdaniewicz. Morderstwo nad glinianką Michalina wzbudza w policjancie wiele
podejrzeń. Dużo dowodów wskazuje na to, że akta zostały sfałszowane, m.in.
przepisywane i uzupełniane o wiele nowych i bardziej sprzyjających dowodów
dokumenty szpitalne. Nieoficjalnie Zdaniewiczowi pomaga komisarz Andrzej
Wołoszyn. Jest to dość specyficzny mężczyzna, który za kołnierz nie wylewa,
miesza trunki w różnych ilościach i proporcjach, oraz operuje dość bogatym
słownictwem, klnąc na każdym kroku nie zważając na to, w jakim towarzystwie się
znajduje. Okazuje się, że komuś przeszkadza, że aspirant grzebie w starej
sprawie, poszukuje nowych świadków, aby ukazać faktycznego sprawcę. Co raz
głębsze wnikanie w sprawę i jakby nie było wynajdywanie nowych, niewyjaśnionych
dowodów powoduje, że ktoś czyha na życie aspiranta. A pierwszym straszakiem
miało być zrzucenie ze schodów Ludmiły Stracheckiej, starszej kobiety, która
traktowała go jak własnego syna.
Jak na debiut, Tomasz Jamroziński poradził
sobie znakomicie. Świetnie skonstruowana fabuła, mnóstwo wątków, przemyśleń
bohatera, które pomagają czytelnikowi głębiej zajrzeć w dochodzenie. Autor
bardzo odważnie pisze o policji, która ma i zalety i wady. To środowisko, gdzie
kolega kryje kolegę. Bo jakie świadectwo pokazuje komisarz Wołoszyn, bluzgając
na każdą stronę i pijąc bez umiaru w pracy?
Jamroziński umiejscawiając
akcję w Częstochowie, podjął bardzo dobrą decyzję. Mieszkając tam mógł bardziej
obrazowo opisać miasto, dzielnice, jak również te miejsca, gdzie „kulturalni”
mieszkańcy się nie zapuszczają. A mianowicie stare glinianki, które w latach
50-tych wypełnione wodą stanowiły nie lada atrakcyjne miejsce wypoczynku, a
teraz straszą swoim wyglądem i grożą niebezpieczeństwem. Większość akcji dzieje
się w przeważającej części na terenie glinianki Michalina, gdyż Bartosz
Zdaniewicz stara się poznać tą mroczną okolicę pełną typów spod ciemnej
gwiazdy. I nie raz będzie musiał brać nogi za pas.
Głowni bohaterzy, to
całkowite przeciwieństwa. Bartosz Zdaniewicz to młody policjant, który do tej
pory nie zajmował się tak trudnymi sprawami, jednak pomimo nie doświadczenia
jest pełen zapału i chęci. Mimo wszystko nie potrafi oddzielić pracy od swoich
kłopotów miłosnych i będą się one nie raz przenikać. Natomiast postać
Wołoszyna, to stary wyga, momentami irytujący, wredny, szczery do bólu jednak
bardzo inteligentny i niedający sobie w przysłowiową kaszę dmuchać. Jak wiadomo
przeciwieństwa przyciągają się i przez to panowie będą się uzupełniać
wzajemnie.
„Schodząc ze ścieżki”
należy do serii ABC wydawnictwa Oficynka, a to już wzbudza wiele pozytywnych
emocji, gdyż wiem, że jej lektura to coś, po co można sięgnąć w ciemno.
Kryminał ma to do siebie, że autor wprowadzając, co raz to nowe wątki, które
nie zawsze są właściwe dla rozwiązania sprawy, szuka nowych dowodów i tak
prowadzi akcję, aby czytelnikowi jak najtrudniej było domyślić się prawidłowego
rozwiązania. Tak też jest w tym przypadku. I tutaj autor podołał. Mimo wszystko
pewna doza zawiedzenie również występuje. Mianowicie opisy momentami są tak
długie, że zaczynają nużyć i zastanawiam się ich znaczenia dla sprawy. Gdyby
akcja była trochę bardziej prężniejsza, policjanci nie stali w miejscu, a wręcz
momentami nie cofali się to naprawdę byłaby świetna książka. Gdyż sam pomysł na
fabułę jest wiarygodny i do tej pory jeszcze się z takim nie spotkałam.
Pomimo to, książka jest
dobra, tym bardziej, że jest to debiut. Zastanawiam się tylko czy nie bardziej
przeznaczony dla męskiej płci, ze względu już na osobę komisarza Wołoszyna i
jego obycie.
Polecam, jeśli lubicie
mocne polskie kryminały, to jest to książka dla Was.
Moja ocena: 4/5
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater
Książka bierze udział w wyzwaniu
Niezmiennie zapraszam na moje rozdawnictwo książkowe
Polskie kryminały lubię, chociaż ostatnio trochę się na nich zawiodłam, niemniej jednak zaryzykuje i sięgnę po powyższą książkę.
OdpowiedzUsuńWygląda na ciekawy kryminał, zwłaszcza takie niewyidealizowane pokazanie świata policji i kontrast między bohaterami :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę wspominam tak średnio - miałam wrażenie, że policja za bardzo grzebała się, prowadząc śledztwo. Ale jak na debiut, to rzeczywiście całkiem udana powieść.
OdpowiedzUsuńMoje miasto! I Michalina, którą tak kolorowo wspominam z czasów tzw. okresu buntu. Gdzieś obiło mi się o uszy, że istnieje taka książka, ale nigdy jej się bliżej nie przyjrzałam i cieszę się, że odrobinę mi ją przybliżyłaś. Lubię dobre debiuty :)
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńLubię takie książki :) Czy przeczytam ? Nie mam pojęcia, bo cierpię na brak czasu :/ Może jak się to zmieni... :) Jedno jest pewne - książkę dopisuję do listy "must have" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Polskie kryminały coraz bardziej mnie pozytywnie zaskakują, więc to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńNa dobry kryminał zawsze mam ochotę:)
OdpowiedzUsuńKryminały bardzo lubię, a szczególnie kiedy akcja rozgrywa się w polskich miastach, także na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!