Zapach lawendy, Nina Harrington, Lynne Graham, Amanda Browning



Nina Harrington, Lynne Graham, Amanda Browning
Zapach lawendy
Harper Collins, Warszawa 2016, str. 415
ISBN: 978-83-276-2156-6

Nadeszły upragnione wakacje, a w związku z tym mój wzrok pada na lektury lżejsze i mniej zobowiązujące. Tym razem skusiłam się na Zapach lawendy – zbiór trzech historii o miłości i poszukiwaniu szczęścia.

„Słoneczne lato” Sebastien wraca na „stare śmieci”, aby dogłębniej poznać własna historię, historie swojej rodziny. Na jego drodze staje Ella, która pokazuje mu, że codzienny pęd do niczego dobrego nie prowadzi. Uczy go jak cieszyć się każdym dniem, każdą chwilą.

„Miodowy miesiąc w Prowansji” rozpoczyna się ślubem Billie i Aleksieja. To związek sekretarki i szefa, którego owocem jest dziecko, wydawałoby się, że „przypadkowe”. O nocy, której Aleksiej nie pamięta Billie opowie mu dopiero w podróży poślubnej, co doprowadzi do pierwszej kłótni między małżonkami.

„Na południu Francji” – Sofie otrzymuje dość kompromitujące zdjęcia z udziałem jej męża. Nie chce słuchać żadnych wyjaśnień, w ciągu chwili się pakuje i wyjeżdża. Ich drogi krzyżują się dopiero po sześciu latach. Lucas proponuje jej wyjazd do zamku na południu Francji.

Z tych trzech historii najlepiej wypada „Słoneczne lato”. Autorka przemyślała fabułę, jasno określiła cele i ucharakteryzowała bohaterów.  Natomiast najgorzej wypada „Miodowy miesiąc w Prowansji” gdzie bohaterzy już od samego początku skaczą sobie do gardeł i widać, że ich przyszłe życie nie ma racji bytu. Z drugiej strony ich postacie są bardzo irytujące, a sama fabuła dość chaotyczna i nic nie wnosząca żadnego przekazu.

Podsumowując Zapach lawendy określam tę książkę jako dobrą lekturę na letnie popołudnie.

Moja ocena: 6/10


Za książkę dziękuję wydawnictwu Harper Collins

Komentarze

  1. W letnie dni też lubię takie lekkie lektury, ale ta akurat od dnia zapowiedzi mi nie podpasowała. Widzę, że nie bardzo mam czego żałować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też tak bym określiła tę książkę. Nie należy do najlepszych...

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa... Książka już przeczytana, a recenzja czeka na napisanie :D Ubiegłaś mnie ;) Dzisiaj jednak wysyp recenzji tej ksiażki. Zdawałam sobie sprawę, że to tak naprawdę trzy Harlequiny obite w ładną okładkę. Czasem jednak potrzebuję takiej odskoczni i czegoś, co jestem w stanie pochłonąć w jeden wieczór. Tak właśnie było z tą książką. Niestety pierwsze opowiadanie zupełnie nie przypadło mi do gustu i ciągnęło się niemiłosiernie. Całe szczęście dwa pozostałe pochłonęłam szybciutko. Znalazło się w nich to, co powinni, czyli władczy mężczyźni i damsko-męskie porachunki. Naprawdę wciągające. Lekka lekturka na upalny dzień ;) Wpadnij do mnie na nową recenzję i związany z nią konkurs. Do wygrania super książka, a to ostatnia szansa ;)

    Pozdrawiam
    nalogowy-ksiazkoholik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Niespecjalnie ciągnie mnie do tej książki, dlatego odpuszczę ją sobie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na jakiś letni wieczór to lektura idealna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na letnie popołudnia preferuję raczej coś mrożącego krew w żyłach - tak dla ochłody ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze się zastanowię, ale może dam jeszcze szansę latem :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawiony ślad....

Popularne posty