Siódma dusza, Andrzej Wardziak
Andrzej
Wardziak
Siódma dusza
Videograf,
Chorzów 2015, str. 234
ISBN:
978-83-7835-430-7
Trochę
ponad piętnaście lat temu namiętnie oglądałam horrory, czym mroczniejsze i
straszniejsze, tym lepiej. Uwielbiam się bać dlatego tez tego typu filmy, a
zaraz później książki gościły w moim domu. Pióro Andrzeja Wardziaka poznałam
przy okazji jego debiutanckiej Infekcji,
która zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Dlatego też, gdy tylko Siódma dusza trafiła w moje progi,
zasiadłam do lektury jeszcze tego samego dnia.
Marcin
po wyjeździe rodziców postanawia urządzić niewielką imprezkę w odziedziczonym
po wuju domu. Gdy ta się rozkręca, młodzież postanawia zwiedzić trochę wiekową
posiadłość. To co znajdą za zamkniętymi drzwiami, to co usłyszą i co się będzie
dziać zaraz po tym, nie nastraja pozytywnie. Okazuje się, że w domu jest ktoś
jeszcze, jednak każdy z nich odbiera go inaczej. Czy nawiązanie kontaktu ze
zmarłymi to dobry pomysł?
Pierwsze
co kojarzy mi się po przeczytaniu tej książki, to dość duże podobieństwo to
oglądanych horrorów w telewizji przed piętnastu laty, tak naprawdę brakowało
tylko odpowiedniego podkładu muzycznego w tle. Jednak nie twierdzę, że jest to
minus dla lektury, chociaż skojarzenie jest dość mocne i tak myślę, że
chciałabym obejrzeć tę historię właśnie zekranizowaną.
Jednak
jeśli miałabym porównać Siódmą duszę
z Infekcją, to ta druga jest o kilka
poziomów wyżej, co nie znaczy, że Siódma
dusza jest słabą lekturą. To świetnie nakreślona historia, z mocnym
wątkiem, kalejdoskopem bohaterów, gdzie tak naprawdę każdy jest inny i ważny na
swój sposób w przedstawianej historii. jednak to nie to czego oczekiwałam po
mocnej Infekcji, brakuje tu tego czegoś, oryginalności, której było mnóstwo w
pierwszej książce autora. Można się czepiać, że odziedziczony, nawiedzony dom,
grupa nastolatków, która postanawia w nim urządzić imprezkę, alkohol,
narkotyki, dziwne głosy ni to w głowie, ni to z boku, walka o życie i pozostaje
tylko jeden przy życiu, jednak nie do końca wie co się tak naprawdę stało.
Siódma dusza
to książka, która czyta się niezwykle szybko, i pomimo lekkiej
przewidywalności, jednak czerpałam z lektury przyjemność. Narracja powodowała,
że nie raz czułam lekki dreszczyk emocji, lekki przestrach, co się za chwilę
zdarzy.
Polecam
lekturę tej książki, a ja mimo wszystko czekam na kontynuację Infekcji.
Moja ocena: 7/10
Za
książkę dziękuję wydawnictwu Videograf
Chyba bałabym się sięgnąć po literaturę tego typu. :D
OdpowiedzUsuńMnie ta pozycja zachwyciła, nie była odkrywcza, ale lubię takie historie, nie każda książka musi być genialna i unikatowa, no i trzeba wspomnieć o okładce, która jest cudowna! :)
OdpowiedzUsuńPomimo tej przewidywalności, jeśli będę miała okazję, skuszę się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam Infekcji, więc gdy trafię przypadkiem na Siódmą duszę nie będę ich porównywać. Książkę kojarzę, ale specjalnie jeszcze się za nią nie rozglądałam.
OdpowiedzUsuń