Bycie offline ma również swoje plusy :)
Wczoraj
po troszkę ponad dwóch tygodniach pojawiła się opinia o książce, która zrobiła
na mnie dość dobre wrażenie „Moi sąsiedzi nie żyją”, a dzisiaj muszę Wam trochę
wytłumaczyć moją dokładnie dwutygodniową nieobecność.
Przez
ostatnie dwa tygodnie nie miałam dostępu do Internetu, co związane było z naszą
przeprowadzką i przeniesieniem linii z jednego adresu na drugi. Jak wiadomo
trochę - a nawet jak widać w moim przypadku długo - to trwa.
Po
krótce: po ośmiu latach mieszkania na wynajętym w końcu kupiliśmy własne
mieszkanie J Jak się domyślacie
nasza radość jest niesamowita, ale pisać o tym nie będę. Najważniejsze, że mamy
więcej miejsca dla siebie, ja mam więcej miejsca na KSIĄŻKI i w końcu doczekają się one
(oczywiście za jakiś czas dopiero) odpowiednich regałów, aby je pięknie wyeksponować.
W końcu co będziemy ustawiać w 3 pokojach?!
Ten
czas bez dostępu do sieci spędziłam dość produktywnie. Pomijając fakt, że przez
pierwszy tydzień urlopu przenosiliśmy się na swoje, to w drugim tygodniu, aby
nie siedzieć bezczynnie sporo nadrobiłam w mojej pracy na ramie hafciarskiej,
to dzieliłam dni również na książki. Sporo tytułów przeczytałam – teraz tylko
zmobilizować się i napisać recenzje. Dlatego też w najbliższym czasie możecie oczekiwać
wysypu recenzji.
A
ja postaram się w miarę możliwości nadrobić zaległości na Waszych blogach.
Gratuluję mieszkania :)! Odwyk od Internetu zawsze dobrze działa :))
OdpowiedzUsuńGratuluję! Z chęcią zobaczyłabym potem jak te książki się prezentują na nowych regałach ;)
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Super sprawa 0 gratulacje! :) Mi też marzy się przeprowadzka do własnego M :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Dla mnie taka przeprowadzka to na razie coś zupełnie nieosiągalnego.
OdpowiedzUsuńMy też tak myśleliśmy, wynajmując mieszkanie od ponad ośmiu lat :/ Jak tylko nadarzyla się okazja, to stwierdziliśmy, że albo teraz albo już nigdy (bo sporo fajnych mieszkań przegapiliśmy, a w mojej miejscowości za wiele mieszkania do kupna niestety nie ma) zmobilizowaliśmy siły i JEST :)
UsuńKasiu, to świetnie, bardzo się cieszę :) sama wyczekuję dnia, gdy również będziemy mogli pójść na swoje. Wynajęte mieszkanie to jednak zupełnie nie to...
OdpowiedzUsuńJa też niedawno miałam przeprowadzkę do nowego mieszkania, dlatego wiem, jaka to radość mieć więcej miejsca na swoje książki :) Gratuluję własnego lokum i niech Wam się miło mieszka.
OdpowiedzUsuńO tak radość niesamowita :)
UsuńFajnie, że jesteś z powrotem i fajnie, że dobrze Ci zrobiła internetowa przerwa;) I oczywiście gratulacje, niech się dobrze mieszka:)
OdpowiedzUsuńSuper! Własne mieszkanie to zawsze własne! I będziesz mogła je sobie urządzić po swojemu, z pięknymi półkami na książki. Rewelacja!
OdpowiedzUsuńSuper, gratuluję własnego mieszkania. 3 pokoje to już spory metraż, a więc mnóstwo miejsca na książki :)
OdpowiedzUsuń