Dziedzic Drakona, Rafał Czecholewski
W
nieokreślonym miejscu i czasie odbywa się wesele Cyrosa i Ilien. Niestety z nie
wiadomo jakiego powodu Cyros każe na siebie czekać. Czechu postanawia sprawdzić,
o co chodzi. Okazuje się, że Cyros boi się przyszłości, boi się jutra i prosi przyjaciela o jedno: aby zaopiekował się Ilien, gdy go zabraknie. Jednak to Czecha
trapi większy problem, nie wie gdzie podziewa się jego rodzina i ukochana Astien.
Postanawia, że zaraz po zaślubinach przyjaciółki uda się podróż, aby odnaleźć
bliskich. Oczywiście Cyros i Ilien nie podzielają jego decyzji i postanawiają,
że wyruszą w podróż razem z nim. Czechu podaje jeden warunek, zrobi dla nich
broń, którą będą musieli się bronić w razie niebezpieczeństwa. I tak Ilien
otrzymuje łuk, który nazywa Szirą, Cyros otrzymuje broń, którą naywa Kreto,
natomiast Czechu nie rozstawał się ze swoim mieczem z czarnego żelaza –
Azokiem. Od tej pory ich podróż będzie pełna niebezpieczeństw, oraz wielu
tajemnic, które uda im się odkryć.
Blurb
na okładce mocno mnie zachęcił do lektury Dziedzica
Drakona pióra Rafała Czecholewskiego, dlatego też bez żadnego zastanowienia
sięgnęłam po książkę. Niestety z czasem jak fabuła zaczęła się rozwijać, to ja
coraz bardziej się nudziłam. Nie chodzi tu o to, że brakuje autorowi
pomysłowości, jednak sama narracja mocno szwankuje, akcja stoi w miejscu, a
momentami wręcz jeszcze zwalnia.
Za
dużo w książce rozmyślań głównego bohatera, przez które właśnie książka była jeszcze
bardziej rozwlekła. Spodziewałam się, że skoro to fantastyka, będzie walka za
walką to i akcja będzie pędziła na łeb na szyję, niestety mocno się rozczarowałam.
Tak naprawdę dopiero dwa ostatnie rozdziały jakby drgnęły, jednak to trochę za
późno. Drugą wadą są tytuły rozdziałów, które sugerują rozwiązanie. W pewnym
momencie pomyślałam sobie, że skoro Czechu szuka ukochanej Astien, to, po co to
zdradzać już na samym początku rozdziału tytułując go: „Odnalezienie Astien”?
Tak naprawdę mogłabym po prostu sobie go darować i przejść do kolejnego.
To
pierwsze moje tak wielkie rozczarowanie lekturą od bardzo dawna i mam nadzieję,
że ostatnie. Potencjał widzę w autorze, jednak popracowałabym nad narracją i
tempem wydarzeń.
Moja ocena:
Za książkę dziękuję wydawnictwu
Szkoda, polscy debiutanci w gatunku fantasy zazwyczaj dawali radę a problemy mieli głównie ze stylem i warsztatem, który można poprawić. Tutaj mamy ładną okładkę, całkiem niezły pomysł, ale jeśli wykonanie jest rzeczywiście tak złe to wielka szkoda.
OdpowiedzUsuńNiestety, czasem bywa, że się zawodzimy, najgorzej, gdy widzimy zmarnowany potencjał.
OdpowiedzUsuńtą pozycję sobie odpuszczę i poczekam na coś innego tego autora :)
OdpowiedzUsuńTeż czytałam jakąś książkę, gdzie tytuł zdradzał, co będzie w rozdziale, ale nie pamiętam która. Szkoda, że książka jest nudnawa.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że akcja jest tak słabo poprowadzona. Raczej się nie skuszę, nie chcę przeżywać rozczarowania.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to książka raczej nie dla mnie. Ciekawa okładka, ale raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapowiadała sie ciekawa lektura, szkoda że w sumie jest kiepska. Raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńZawsze denerwuje mnie fakt, że nastawię się na super książkę, a później niemożliwie się wynudzę i rozczaruję. Dlatego tutaj spasuję ;)
OdpowiedzUsuńNo to teraz zostałam poważnie zasmucona. Gdy ujrzałam tą okładkę, chciałam się od razu rzucić na książkę, ale po recenzji mój zapał bardzo osłabł.
OdpowiedzUsuń