Wspomnienia o dziurawym dachu, Jacek Groszek




Bardzo chętnie sięgam po literaturę obyczajową. To świetny przerywnik pomiędzy książkami bardziej wymagającymi, które zmuszają do skupienia i nie raz domagają się czytania w tym czasie tylko tej konkretnej lektury. Czasami przychodzi czas na odmóżdżenie i wtedy właśnie biorę do ręki lekkie lektury, najlepiej polskich autorów i dobrze by było, aby miały sporą dawkę humoru. 

Trochę w ciemno sięgnęła po egzemplarz przedpremierowy Wspomnień o dziurawym dachu pióra Jacka Groszka. Okładka może nie do końca zachęca (ciekawa jestem czy wydanie premierowe będzie miało ją zmienioną?), za to blurb na okładce jak najbardziej do mnie przemówił.

Autor przenosi nas do Maków Dolnych, niewielkiej wsi, w której życie toczy się jednostajnie i spokojnie. Jak mówią, wieś znajduje się na końcu świata, jednak trudno znaleźć tu dzień z życia mieszkańców, aby nic szczególnego się w nim nie działo. O życiu na wsi opowiada nasz młody narrator Wacuś, który w Makach Dolnych mieszka wraz z rodziną. Wacuś we wsi ma swoich przyjaciół, z którymi przemierza ścieżki wioski: Witusia, Tomka i Wiktora. Jak to młodzi chłopcy, którzy bezczynnie siedzieć nie potrafią wpadają w niesamowite kłopoty, z których za każdym razem udaje im się wyjść obronną ręką. Pewnego dnia z bunkrów przynieśli rakiety, które postanowili przeznaczyć do własnych zabaw, a schowali w piecu, który przy przeczyszczaniu komina wybuchł – o skutkach nie trzeba chyba wspominać? A to wspomina jak po wybuchu sąsiedzi musieli się do nich przenieść i gnieździli się wszyscy przez jakiś czas w dwóch pokojach. A to opowiada jak kot Witusia uciekł na drzewo i wszyscy z wioski zebrali się pod nim, aby go ściągnąć, jednak nikt nie miał pomysłu jak to zrobić. Chociaż jeden z mieszkańców wpadł na pomysł, aby drzewo ściąć, niestety skutki tego zauważono natychmiastowo, gdyż drzewo zwaliło się na dom Wacusia i tym razem to jego rodzina musiała przenieść się do sąsiadów. Była również sprawa poszukiwania portfela mamy w szpitalu, czy wezwanie na policję w celu złożenia zeznań w sprawie rozebrania domu sąsiadki.

Wspomnienia o dziurawym dachu to świetna lektura na jeden dzień. Mamy tu 19 opowiadań, które łączą mieszkańcy Maków Dolnych. Poprzez opowieść Wacusia przemierzamy ścieżki tej niewielkiej wioski, poznajemy sąsiadów, ich postępowanie, gdy zaczyna się coś dziać, gdy trzeba pomóc sąsiadowi. Fabuła książki jest wartka i plastyczna, nietuzinkowi bohaterzy stanowią jej dopełnienie i pomimo, że jest to egzemplarz przedpremierowy to nie zauważyłam jakiejś wielkiej ilości błędów czy przekłamań. 

Fabułę dość dobrze spaja język młodego narratora, który jest na swój sposób specyficzny i powodujący nie raz niekontrolowane wybuchy śmiechu.

Polecam gorąco, na ten tytuł warto zwrócić uwagę.



Moja ocena:

Książkę przeczytałam dzięki grupie
Wyzwania:
Rekord 2014 | Polacy nie gęsi... III | Z literą w tle - J | Czytam powieści obyczajowe | Klucznik: śmierć w rozdziale, autor jeszcze nie czytany, autor jest mężczyzną, tomiska nie opasłe, literatura europejska |

Komentarze

  1. Jakoś nie mam przekonania do tej książki. Chyba wolałabym, żeby to była dłuższa proza a nie zbiór opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cyrysiu te opowiadania się zazębiają i tworzą całość, jednak każde dotyczy innego wydarzenia czy innego dnia.

      Usuń
    2. Też raczej wolałaby dłuższą prozę.

      Usuń
    3. Nie za bardzo mi to odpowiada, nie przepadam za zbiorem opowiadań, nawet jeśli się zazębiają.

      Usuń
  2. A obyczajówka to nie jest kompletnie moja bajka, ale dobrze, ze Ci się podobała :) Ale jednak z drugiej strony mam słabość do opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam opowiadania, ze względu na ich różnorodność. Zainteresował mnie ten zbiór.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja lubię opowiadania, także chętnie książkę przeczytam, jak tylko wpadnie w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawiony ślad....

Popularne posty