Na skraju jutra, Hiroshi Sakurazaka
Nie
przywiązuję wagi do tego czy okładka książki jest filmowa, czy specjalnie do
książki stworzona. Największą wartością jest dla mnie zawartość książki, która
ma mnie porwać, jeśli nie od samego początku to przynajmniej w niedługim czasie
po rozpoczęciu lektury. Pierwszy raz sięgnęłam po japońską fantastykę, będąc
najbardziej ciekawą tego, czy ten przekaz mi się spodoba.
Keiji
Kiriya to żołnierz w automatycznym kombinezonie, który staje naprzeciw Obcych. Niestety
już w pierwszej potyczce ginie… by następnego dnia obudzić się ponownie, i
ponownie i tak ponad sto pięćdziesiąt razy. Dopiero za sto pięćdziesiątym ósmym
razem odbiera sygnał od dziewczyny nazywanej Stalową Suką. Czy to ona pomoże mu
uniknąć ostatecznej śmierci, jeśli taka w jego przypadku istnieje?
Początkowo
wydawało się, że to będzie nudna fabuła, powtarzające się wydarzenia codziennie
to samo? Jednak powtórką jest jedynie przebudzenie, a następujące po nim
wydarzenia zawsze różnią się jakimś elementem. Ten zabieg powoduje, że historię
pochłania się wręcz niesamowicie szybko z ciekawością, co też może się wydarzyć
kolejnego dnia.
Hiroshi
Sakurazaka stworzył niesamowicie ciekawą i „twardą” fabułę, ze świetnie
nakreślonymi bohaterami z krwi i kości. Fabuła już od samego początku
przyśpiesza, i mknie w tym tempie aż do samego końca.
Wspomniałam
wcześniej o filmowej okładce. Zgrzyta ona niestety z rysunkami wewnątrz
książki, przedstawieniem bohaterów w stylu mangowym – nijak to do siebie nie
pasuje, ale cóż jest jak jest i przymknęłam na to oko.
Nie
powiem, lektura była wielką przyjemnością, chociaż nie koniecznie zapałam do
tego typu gatunku wielką miłością.
Moja ocena:
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję wydawnictwu:
Ciekawe :) Mój mąż wprost uwielbia mangę, anime i wszystko co japońskie :) Nawet raz udało mu się namówić mnie do obejrzenia anime "Death note". I ku mojemu zaskoczeniu serial mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńTen tytuł mnie nie za bardzo przekonuje. S/F nie czytam, nie odnajduje się w tych klimatach.
OdpowiedzUsuńTo właśnie nie jest literatura dla mnie, obawiam się, że ta książka by mi się nie podobała :)
OdpowiedzUsuńMnie się podoba filmowa okładka tej książki. Ale najważniejsza jest jej ''zawartość'' a widzę po twojej recenzji, iż jest ona godna uwagi. Zatem nie omieszkam przyjrzeć się jej bliżej.
OdpowiedzUsuńJa raczej nie skuszę się na ten gatunek. To nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJA obejrzałam film, który nawet mi się spodobał, więc nawet tak krótka książkę na jej temat mogłabym przeczytać z ciekawością:)
OdpowiedzUsuńSam pomysł na fabułę dość nietypowy, ale ja również nie przepadam za s/f, od zawsze, tak po prostu:)
OdpowiedzUsuńJapońskiej fantastyki jeszcze nie czytałam. Tutaj fabuła faktycznie może wydawać się nudna, ale myślę, że tak nie jest.
OdpowiedzUsuń