Nadzieje i marzenia, Magdalena Kordel [przedpremierowo] + KONKURS
Magdalena
Kordel
Nadzieje i marzenia
Znak,
Kraków 2016, str. 426
ISBN:
Historia rozpoczęła się od Wymarzonego domu, później autorka przeniosła czytelników do Wymarzonego czasu (gdzieś po drodze
przegapiłam tę lekturę – do nadrobienia), by za chwilę odnaleźć się w Tajemnicy bzów. Chwilę czasu kazała
sobie czekać, aż w końcu światło dzienne ujrzały Nadzieje i marzenia. To cztery tytuły serii Malownicze pióra Magdaleny
Kordel.
Madeleine musi uporać się z trójką dzieci, gdzie każde
to inny charakter i całkiem odmienne wymagania. Na domiar złego została tak
naprawdę z tym sama, jedynie mama jej pomaga. Michał natomiast jakby zapadł się
pod ziemię. Dziewczyna nie wie co o tym myśleć. Postanawia sam przekonać się o
co chodzi i odwiedza ukochanego w jego mieszkaniu. To o czym się od niego dowie
spędzi jej sen z powiek. Po tej informacji nie potrafi sobie uzmysłowić co nim
tak naprawdę kierowało, dlaczego podjął taką a nie inna decyzje i przede
wszystkim dlaczego ja okłamał. Te perturbacje z Michałem powodują, że Magda w
końcu decyduje się udać do Francji w celu wyjaśnienia pewnego tajemniczego
listu z francuskiej kancelarii. A za chwilę autorka przerywa fabułę i wątek
rozpoczyna w 1843 roku, a my poznajemy Macieja – wędrownego Dziada. Maciej pragnie
pomóc Januszowi i Barbarze, którym umierają dzieci. Wie, że to właśnie nowo
wybudowany dom jest wszystkiemu winien i przekonuje Barbarę, aby przenieśli się
do starego. Czy tym razem ich los się
odwróci? I przede wszystkim co łączy te dwie historie?
Magdalena Kordel i tym razem roztoczyła przede mną
niesamowicie malowniczo swoją historię w której zatraciłam się bez reszty i
wiele smutku przyniósł mi czas gdy przewracałam ostatnią stronę książki.
Wprowadzenie do historii dziada wędrownego wprowadziło
swoistego rodzaju magię, mądrość i wiele wierzeń ludowych o który w obecnych
czasach się zapomina. Na szczęście wiedza i przygotowanie autorki spowodowały,
że postać Macieja wniosła wiele świeżości w lekturę.
Kolejnym wielkim plusem, który uwielbiam w powieściach
to połączenie dwóch światów, przeszłości i teraźniejszości oraz summa summarum stworzenie
między nimi wątku wspólnego, który powoduje, że lektura książki staje się
niesamowicie piękną i nieraz mądrą historią.
Polecam całą serię Malownicze, a mi pozostało zapoznać
się z drugą częścią.
Premiera książki planowana jest na 23 maja.
Moja ocena: 9/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Znak
W związku z dzisiejszą recenzją książki mam dla Was
konkurs w którym do wygrania są 2 egzemplarze Nadziei i marzeń.
Aby zdobyć ten tytuł wystarczy odpowiedzieć na pytanie,
które mam nadzieję nie przysporzy Wam problemu J
"Nadzieje i marzenia", to książka której fabuła dzieje się na
dwóch płaszczyznach, autorka cofa nas do II połowy XIX w. Czy lubisz taki
zabieg w książkach? TAK/NIE i dlaczego?
Na
Wasze odpowiedzi w komentarzu czekam do 25 maja do północy. Nie zapomnijcie
wpisać swojego maila.
Dodatkowo
mam jeszcze jedną niespodziankę – kod rabatowy dostępny już od dziś do końca
czerwca na wszystkie książki autorki.
http://www.znak.com.pl/marzenia
"Nadzieje i marzenia", to książka której fabuła dzieje się na dwóch płaszczyznach, autorka cofa nas do II połowy XIX w. Czy lubisz taki zabieg w książkach? TAK/NIE i dlaczego?
OdpowiedzUsuńBardzo lubię taki zabieg w książkach, gdyż dzięki dwóm płaszczyznom powieści mogę poczuć się, jak bym uczestniczyła w obu sceneriach jednocześnie. Dodatkowo, jeśli wątki są przeplatane co rozdział z niecierpliwością czekam na kontynuację ich obu.
recenzjekiti@gmail.com
Siostra bardzo lubi tę serię, więc myślę, że też jej się spodoba.
Uwielbiam taki zabieg! Mam z nim jednak często problem, bowiem nie każdy autor potrafi oddać różnicę w języku czy zachowaniu bohaterów z uwagi na inny czas akcji. Myślę, że tutaj tego problemu nie ma. Autorkę uwielbiam, więc chętnie powalczę o egzemplarz :)
OdpowiedzUsuńOczywiście zapomniałam wpisać maila jusssi@interia.pl
UsuńDwie płaszczyzny czasowe zawsze mnie intrygują, różnice i podobieństwa pozwalają spojrzeć na opowiadaną historię z całkiem innego punktu widzenia :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, jeśli autor zrobi to umiejętnie, to wówczas taki zabieg jest bardzo intrygujący i tajemniczy. Zwykle takie historie mają jakieś wspólne "korzenie", do których koniecznie trzeba się dokopać :)
OdpowiedzUsuńkalamandyna@interia.eu
Owa seria zaczyna intrygować mnie coraz bardziej... :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię przedstawianie fabuły na dwóch płaszczyznach, ponieważ pozwala to na pogłębienie wiedzy dotyczącej danych wydarzeń. Ten zabieg umożliwia zrozumienie różnorodnych zdarzeń - niezwykle często, niekiedy nawet nieświadomie, stan teraźniejszości wynika z przeszłości, ponieważ minione wydarzenia wpływają na to, co dzieje się w życiu kolejnych pokoleń. Ponadto, pozwala to na lepsze poznanie bohaterów, ich przodków oraz pobudek, jakie motywowały ich do takich, a nie innych działań.
sylwiapis@wp.pl
Zapraszam do nowego wyzwania :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Pani Kordel :)
OdpowiedzUsuńTakże lubię powieści, w których akcja toczy się dwutorowo – w teraźniejszości i w przeszłości. Sprawia mi przyjemność czytanie, jak losy naszych przodków przeplatają się z naszymi, jak w jakiś sposób to, co wydarzyło się w przeszłości, determinują nasze teraz. Ponadto zagadka i sekrety odsłaniane dwutorowa są intrygujące.
email: wybranyswiathistorii@gmail.com