Męża poproszę, Matylda Man
Autor: Matylda Man
Tytuł: Męża poproszę
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka, Warszawa 2015, str. 400
ISBN: 978-83-7961-173-7
Każda
z nas w młodym wieku marzyła o księciu z bajki, który przyjedzie do nas na
białym rumaku, będzie obsypywał kwiatami i komplementami. Niestety życie
weryfikuje nasze plany, i to, o czym marzymy w dzieciństwie jest tylko
mrzonką. Dlatego też, gdy zobaczyłam
książkę Matyldy Man Męża poproszę, to
sięgnęłam po nią oczekując przyjemnie spędzonego czasu.
Tosia
ma 37 lat, nadal nie znalazła tzw. swojej drugiej połówki jabłka. Już od dawna
w jej domu mówiono, że kobieta musi trwać przy mężu, snuła różne plany w
związku z zamążpójściem związane, mocno do siebie brała dobre rady starszych,
doświadczonych kobiet, to jednak życie zweryfikowało je. Nadal jest sama, od
kilku lat przylgnęła do niej metka starej panny. Czy podda się sugestiom
bliskich, czy uda jej się odnaleźć miłość życia?
Na
kartach książki podążamy losem Tosi, dziewczyny, która poprzez różne swoje
perypetie dość mocno przypomina losy Bridget Jones. Bohaterka pomimo, że dość
mocno się stara, aby znaleźć mężczyznę swego życia, to tak naprawdę nie robi
tego dla siebie. Robi to dla bliskich: mamie, babci i stryjence. Każde
niepowodzenie, które ją spotyka w tej kwestii jeszcze bardziej demotywuje ją do
działania. W sumie czy do działania? A może lepiej było pozostawić sprawy
własnemu tokowi, przecież szczęście czeka za rogiem tylko trzeba je dostrzec, a
nie za wszelką cenę podporządkowywać się oczekiwaniom innych.
Po
książkę Matyldy Man sięgnęłam jak zawsze z czystej ciekawości, gdy tylko widzę
nieznane dla mnie nazwisko autora. Po drugie opis na okładce zasugerował, że
będzie to lekka i przyjemna lektura na odstresowanie, po ciężkim dniu i po
innych historiach literackich, które dość mocno wbiły się w mój umysł. Niestety
pod tym względem się zawiodłam. Nie na książce, na własnym przeczuciu. To nie
jest tak naprawdę lekka lektura, której oczekiwałam. To historia dziewczyny,
która tak naprawdę nie ma prawa głosu, decyduje za nią rodzina (szczególnie ta
kobieca strona), która ma już „dość oczekiwania” aż w końcu ta najmłodsza
ustabilizuje swoje życie uczuciowe u boku mężczyzny. Na każdym kroku podrzucają
jej różnych mężczyzn i za każdym razem dziwiąc się, że jednak Tosia nie może
znaleźć z nimi nici porozumienia.
Autorka
poprzez historię Tosi przekazuje wiele stereotypów, które krążą w naszej
rzeczywistości. Jeśli kobieta kończy 30 lat to ostatni dzwonek, aby znaleźć
męża, bo co ludzie powiedzą?! Przecież jej miejsce jest w domu przy boku
mężczyzny, ma gotować, sprzątać, zajmować się dziećmi i broń boże nie pracować.
Przecież dziadkowie już dawno kupili prezent ślubny na wesele wnuczki, i ileż
można czekać, przecież oni wiecznie żyć nie będą i chcieliby w końcu go
wręczyć.
Oczywiście
to nie jest smutna lektura. Wiele sytuacji, w których uczestniczy bohaterka
wzbudza nie raz salwy śmiechu, by za chwilę zastanowić się na przeczytaną
kwestią i zrozumieć, że wiele w niej prawdy. Przedstawienie bohaterki w sposób,
w jaki zrobiła to autorka, powoduje, że wiele czytelniczek będzie mogła się z
nią utożsamić, wiele przedstawionych wydarzeń da do myślenia, że tak naprawdę
to mogło przydarzyć się mi, lub nawet wydarzyło w moim otoczeniu.
Jak
wspomniałam na wstępie, oczekiwałam lekkiej obyczajówki, jakich wiele, a
dostałam tak naprawdę świetną, mądrą lekturę obalającą wiele mitów i
pozwalającą zastanowić się nad tym, czy wtrącanie się w życie innych, dawanie
tzw. dobrych rad jest naszą misją? Przecież nikt z nas nie chciałby, aby ktoś
inny wchodził w nasze życie z butami, bo nikt za nas go nie przeżyje.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater.
Książkę mam i zamierzam na dniach ją czytać, dlatego cieszę się, że tak pozytywnie ją odbierasz.
OdpowiedzUsuńBrzmi rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńNo proszę, fajnie, że zaskakuje. Będę ją mieć na uwadze.
OdpowiedzUsuńO tak inni potrafią układać życie, wiedząc najlepiej. Co do książki, z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńTeż obstawiałabym lekkie czytadełko. Ale wychodzi na to, że to książka o życiu, a te łatwe nie jest. Jeśli będę miała okazję, przeczytam.
OdpowiedzUsuń/Pozdrawiam,
Szufladopółka
oj tak, masz rację ;) chciałabym przytulić tę książkę. Kto wie? może i mi się spodoba?:)
OdpowiedzUsuńByć może się skuszę :) brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńNo popatrz, po okładce i tytule stwierdziłam, że to będzie kolejna książka, którą się szybko przeczyta i równie szybko zapomni. Fajnie więc, że kryje w sobie coś więcej:)
OdpowiedzUsuńTosia, imię mojej córki. Jestem rozdarta, bo z jednej strony podoba mi się ta książka, a z drugiej wydaje taka... głupawa.
OdpowiedzUsuńMiłe zaskoczenie:)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej powieści, ale jej tytuł mnie rozbawił. A po przeczytaniu Twej recenzji też się lekko rozczarowałam, bo spodziewałam sie lekkiej lektury, a tymczasem piszesz, że to mądra książka walcząca ze stereotypami.
OdpowiedzUsuń