Szkoła Aniołów, Oliwia Szadkowska
O
aniołach napisano już wiele. Sporo tytułów traktujących o ich zagadnieniu
również mam za sobą, kilka było nader dobrych, jednak zdarzyły się również
pozycje mniej godne uwagi. Jak wiadomo (często wspominam o tym u siebie), lubię
sięgać po polskie debiuty literackie. Dlatego też z chęcią przeplataną
niepewnością sięgnęłam po Szkołę Aniołów
pióra Oliwii Szadkowskiej.
Lilka
szesnastolatka na urodzinach kolega zostaje zaczepiona przez Dj-a pytaniem czy
wierzy w anioły? Dziwi ją to pytanie, a przede wszystkim strach w głosie
chłopaka, przy jego zadawaniu. Nie przywiązuje do tego większej uwagi do
momentu, gdy pewnego dnia jej przyjaciółka Ann opowiada jej, że widziała dwa
anioły za oknem. Stały naprzeciw siebie,
jak podczas pojedynku, i rzucały sobie nawzajem spojrzenie pełne nienawiści. Biały
miał błękitne i ciepłe oczy, a jego ręce były rozłożone. Natomiast czarny miał
oczy czerwone i zaciśnięte pięści. Od pierwszego bił spokój i opanowanie. Od drugiego
wręcz przeciwnie – chłód i wściekłość. (str. 11) Najgorsze w tym było to, że
czarny anioł sugerował dziewczynie, że zginie. Niestety Lilka nie do końca,
wierzy przyjaciółce, gdyż nie wierzy, że anioły istnieją. Pomimo kłótni
przyjaciółek, Lilkę nurtowało jednak zadane jej wcześniej pytanie. Wszystko się
zmieniło, gdy pewnego dnia dosiadł się do niej na ławce niewidomy mężczyzna-
Adriano Manzanares.
Nie
wiem, co tak naprawdę mam napisać o tej historii. Z jednej strony dość ciekawa
i pełna tajemnic z historii życia Adriano, a z drugiej trochę chaotyczna.
Wyjazd Lilki po kilku dniach znajomości z tak naprawdę znikąd mężczyzną, który
zabiera ją do swoich przyjaciół. Takie nader naiwne zaufanie dziewczyny obcemu
człowiekowi.
Nie
powiem historie dość szybko przeczytałam, jednak tak naprawdę nie wiem, o czym
ona jest, jaki jest jej przekaz. Całość historii to kilka urwanych wątków, lub takich,
które nie wiadomo skąd się wzięły.
Zamysł
autorki na historię dość ciekawy, gdzie ona sama zmusza czytelnika na
odpowiedzenie na pytanie: Czy wierzę w Anioły?, jednak już samo wykonanie nie
do końca jest spójne.
Lektury
Szkoły Aniołów ani nie odradzam ani
nie polecam. Jeśli będziecie mieli okazję po nią sięgnąć, warto wyrobić sobie o
niej własne zdanie.
Moja ocena:
Za książkę dziękuję wydawnictwu
Wyzwania:
Może w wolnej chwili sięgnę
OdpowiedzUsuńNie jestem zbytnio zainteresowana taką chaotyczną konstrukcją fabularną.
OdpowiedzUsuńI nie wiem, co mam myśleć na temat tej książki. Z jednej strony jestem zaintrygowana, ale z drugiej - martwi mnie trochę Twoja ocena. Chyba muszę poczekać na więcej recenzji;)
OdpowiedzUsuńDo książek o aniołach się troszkę zraziłam, raczej po tą pozycję nie sięgnę
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisana recenzja :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
http://happy1forever.blogspot.com/
Wydaje się być słabiutka....
OdpowiedzUsuńJak znajdę chwilę czasu to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Nie będę rozglądać się za nią, ale jak wpadnie w moje ręce, to zaryzykuję
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tematyką aniołów, a ta fabuła zupełnie do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńNiestety mnie do siebie nie przekonuje. Jeśli już mowa o Aniołach to albo historie prawdziwe, albo bardzo wzruszające i niemal doskonałe (np. "Zawsze przy mnie stój"). :)
OdpowiedzUsuńSkoro twoim zdaniem, całość historii to kilka urwanych wątków, lub takich, które nie wiadomo skąd się wzięły, to ja w takim razie spasuje, bo oczekiwałam czegoś znacznie lepszego.
OdpowiedzUsuńDebiuty mają to do siebie, że często są po prostu średnie. Myślę, ze warto dawać autorom szansę, gdyż mogą to być złe dobrego początki.
OdpowiedzUsuń