Cztery i pół tygodnia. Historia naszego małego Juliusa, Constanze Bohg
Wiedziałam, że jeśli nie chcę
zwariować z bólu, będę go musiała schować przed samą sobą (…) Nikt – jak mi się
wydawało – nie mógł mi nic sensownego doradzić, nie mógł uśmierzyć mojego bólu,
nie mógł mi pomóc. (str. 42)
Życie
stawia przed nami wiele decyzji, które musimy podjąć. Jedne są proste, na które
decydujemy się bez zastanowienia, jednak są również takie, nad którymi musimy pomyśleć,
których podjęcie może spowodować wiele nieprzewidzianych wypadków, które mogą rzutować
na naszej przyszłości.
Constanze
i Tibor spodziewają się pierwszego dziecka. Są tym faktem niesamowicie
uradowani, jednak decyzję o ogłoszeniu tego wydarzenia rodzinie i przyjaciołom
postanawiają odwlec do momentu aż ciąża osiągnie dwunasty tydzień. Gdy mija ten
czas ogłaszają swoje szczęście wszystkim wokół. Niestety ich radość nie trwa
długo. Przy rutynowym badaniu okazuje się, że dziecko nie jest i nie będzie w
pełni zdrowe. Chłopczyk, który rozwija się pod sercem Constanze choruje na
przepuklinę mózgowo potyliczną. To wada, której nie da się niestety zoperować a
dziecko po porodzie o ile dojdzie on do skutku, nie przeżyje długo. Lekarz opiekujący
się Constanze sugeruje aborcję, gdyż dziecko, jeśli nawet się urodzi, nie
będzie w stanie samo funkcjonować. Młodzi rodzice mają cztery i pół tygodnia na
podjęcie decyzji o losie swego dziecka. To nie będzie łatwa decyzja.
Cztery i pół tygodnia. Historia naszego
małego Juliusa w Polsce została wydana przez
wydawnictwo Święty Wojciech. Ci, którzy mieli już okazję zapoznać się z
książkami wydawanymi w tym wydawnictwie, mogą się domyślić decyzji, jaką
podjęli młodzi rodzice. Chociaż tak naprawdę nie chodzi o samą decyzję, a o konsekwencje,
jakie ona za sobą ciągnie. Wiedząc, że dziecko może nie przeżyć, domyślając
się, że może odczuwać ból są zrozpaczeni i nie wiedzą tak naprawdę, która z
podjętych decyzji będzie tą słuszną. Te cztery i pół tygodnia będą najdłuższymi
tygodniami w ich życiu. Jak kobieta, która spodziewa się dziecka, które i tak
umrze może się cieszyć z ciąży? Czy jest sens kompletowania wyprawki, skoro i
tak może się nie przydać? Co w takiej sytuacji kupić łóżeczko, czy trumnę?
Constanze z Tiborem wiedzą, że to trumna będzie w tym wypadku słuszniejsza. Pomimo
wszystkich za i przeciw postanawiają, że ich Julius pojawi się na świecie bez
względu na wszystko.
Młode
małżeństwo ma spore oparcie w rodzinie i najbliższych przyjaciołach, jednak
największe oparcie maja w sobie. I pomimo, że wiedzą, jaki czeka ich los cieszą
się z każdego ruchu Juliusa w brzuchu Constanze. Cztery i pół tygodnia. Historia naszego małego Juliusa to historia
pełna emocji, bólu, cierpienia. Jednak pojawia się również nadzieja i
szczęście. Życie Constanze to niesamowita sinusoida emocji.
Constanze
Bohg podzieliła się swoją historią dla własnego uporania się z emocjami, jakie
nią kierowały, jak również dla tych, którzy stają przed podobnymi decyzjami.
Pisanie było dla mnie bolesną, ale
dobroczynną formą terapii. Przechodzenie jeszcze raz przez cały ból, refleksja
nad moimi przeżyciami, przypominanie sobie wszystkiego krok po kroku i
wertowanie starych zapisków kosztowało mnie wiele dni i nocy, mnóstwo łez i
godzin cierpienia, ale pomogło mi też uporać się z moimi przeżyciami, niejako
przelać je z mojego wnętrza na stronice książki.
(str. 274)
Tej
historii nie da się czytać bez uronienia chociażby jednej łzy. Może łatwo się
czyta o decyzji innych, ale jak sama postąpiłabym w tej sytuacji? Jaką podjąć
decyzję wiedząc, że dziecko może nie przeżyć? Czy nie lepiej ukrócić to
cierpienie już na samym początku i sobie i dziecku? Jednak z drugiej strony,
jakie mamy prawo decydować i życiu naszego nienarodzonego jeszcze dziecka?
Cztery i pół tygodnia. Historia
naszego małego Juliusa to historia, która daje nadzieję,
jednak decyzję musimy podjąć sami.
Constanze
Bohg pochodzi z Saksonii. Ukończyła studia zarządzania przedsiębiorstwem. Podczas
kilkuletniego pobytu w Stanach Zjednoczonych była kierownikiem działu zakupów w
niemieckiej filii firmy motoryzacyjnej. Jej mąż, Tibor, projektuje strony
internetowe. Constanze i Tibor są rodzicami dwójki dzieci: Juliusa i Emilii. Mieszkają
w Berlinie.
Moja ocena:
Za książkę dziękuję portalowi
Wyzwania:
Lubię książki wydawnictwa Świętego Wojciecha, są niezwykle poruszające. I tę polecaną przez Ciebie chcę przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążka, jakich mało. Niebanalna, której celem jest nie tylko dostarczenie czytelnikowi chwilowej rozrywki, zmienia tok myślenia. Dopisuję do listy Must Have.
OdpowiedzUsuńCzuję, że nieźle popłakałabym sobie przy tej książce. Jeśli będę miała okazję to na pewno ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńO matko, ciężka książka, jednak kiedyś ją przeczytam
OdpowiedzUsuńNawet nie potrafię sobie wyobrazić bólu, jaki musieli czuć.. straszne, że coś takiego ciągle kogoś dotyka... bardzo chciałabym tę książkę przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie wiem, jaką ja podjęłabym decyzję. Niezwykle trudna książka.
OdpowiedzUsuńJest to z pewnością trudna historia. Warta poznania i dlatego z chęcią po nią sięgnę, gdy tylko nadarzy się okazja.
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie stawać przed takim wyborem. Boję się takich tematów. Raczej nie sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńTeż sobie nie wyobrażam. Ale chcę przeczytać książkę, by móc postawić się na miejscu rodziców, uwrażliwić, może sobie coś uświadomić.
UsuńKsiążka bez wątpienia warta przeczytania. Będę miała ją na oku ;)
OdpowiedzUsuńPublikacja wydaje się być szalenie trudna, ale takich lektur szukam.
OdpowiedzUsuńNotuję tytuł, bo wcześniej o niej nie słyszałam. Poruszająca książka, a po takie warto sięgać.
OdpowiedzUsuńTo na pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuń