Akwarele i lawendy, Anna Strzelec



Wiele razy obiecywałam sobie, że nie będę sięgać po książki, które są kontynuacją serii, a ja nie znam pierwszych tytułów. Nie powiem dość długo się wzbraniałam i udawało mi się trzymać w swoim postanowieniu. Gdy tylko przeczytałam zarys fabuły książki Anny Strzelec Akwarele i lawendy, spodobała mi się, ale na szczęście powstrzymałam się przed sięgnięciem po nią, gdyż to trzecia część serii. Niestety po jakimś czasie chyba o tym zapomniałam i książka do mnie trafiła. Cóż pozostało robić? Wzięłam się za lekturę.

Lenia postanawia nie wracać do Polski, a zaprasza do siebie córkę z wnuczkami. Jacques to syn jej ukochanego, którego pasją jest gra na skrzypcach. Iwona z Jacquesem zakochują się w sobie, jednak nie do końca między nimi iskrzy. Kobieta postanawia wyjechać na jakiś czas do Polski. W tym czasie Jacques wyrusza w tournée a za nim jego cicha wielbicielka. Jak potoczą się ich losy? Czy Leni uda się utrzymać rodzinę w całości, jakiemu wypadkowi ulegnie Jeremi, jej ukochany?

Anna Strzelec zaczarowała mnie swoją powieścią. W trakcie lektury tej książki, była tylko ona i ja. Historia Leni i jej rodziny ukazana w tak plastyczny, magiczny i poetycki sposób, że sama się zdziwiłam, że taki przekaz mi odpowiada, że ten typ narracji mi się podoba. Leni to osoba „do rany przyłóż”. Na wszystkie problemy znajdzie sposób, jeśli trzeba doradzi, jednak, gdy ktoś sobie tego nie życzy to się nie wtrąca, nie sugeruje jak trzeba zrobić. Po prostu jest.

Akwarele i lawendy to trzecia część historii, po Wizie do Nowego Jorku i Oknie z widokiem na Prowansję przedstawiającej życie Leni i jej rodziny. Jak wspomniałam we wcześniejszym akapicie, nieznajomość wcześniejszych części serii może stwarzać kłopot przy lekturze kolejnego tomu. Tak też było u mnie. Trochę trwało zanim wczytałam się w lekturę, zapoznałam z bohaterami i ich losami. Poznawanie życia bohaterów tylko skrawkami nie zawsze jest przyjemne, dlatego też czułam lekką irytację przy lekturze. Jednak to na siebie przecież byłam najbardziej zła. Na szczęście sposób narracji spowodował, że machnęłam na to ręką i stwierdziłam, co będzie to będzie.

Z wielką przyjemnością sięgnę po wcześniejsze części serii, gdyż bardzo jestem ciekawa jak rozpoczęła się cała ta historia. Ciekawa jestem samej Prowansji, przecież to ukochane miejsce Jeremiego. Lektura Akwarel i lawend przyniosła pomimo nieznajomości wcześniejszych losów bohaterów wiele przyjemności.

Akcja jest dość dynamiczna jednak nie pędzi nie potrzebnie. Bohaterzy to osoby z krwi i kości, którzy posiadają zwyczajne ludzkie problemy. Dzięki czemu lektura staje się bardziej przystępna i przyjemna w odbiorze.

Anna Strzelec zadebiutowała w 2008 roku tomikiem wierszy „Miłość niejedno ma imię”. Z wykształcenia plastyczka, zamieszkała na Pomorzu, czerpiąca inspirację i radość z posiadania dzieci, grona przyjaciół, ogrodu i psa. Z głową pełną pomysłów na życie, które czasem udaje jej się zrealizować. Książka jest debiutem literackim autorki i otrzymała bardzo pozytywne recenzje zamieszczone w miesięczniku EUNOMIA, raciborskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej oraz w Lubuskim Piśmie Literacko-Kulturalnym PROLIBRIS w Zielonej Górze. Wieloletni pobyt w Niemczech dostarczył autorce wielu inspiracji to napisania pierwszej książki Tylko nie życz mi spełnienia marzeń, przyjętej z dużym zainteresowaniem zarówno przez recenzentów jak i czytelników. W krótkim czasie, w ślad za nią ukazał się dalszy ciąg opisanej historii z życia polskich emigrantów Druga pora życia, czyli jak zabija się miłość. Pobyt w NY stał się inspiracją do napisania kolejnych książek Wiza do Nowego Jorku oraz Okno z widokiem na Prowansję. To opowieści o uczuciach, podróżach i rozstaniach, namiętności zdradzie i wybaczeniu.

 
Moja ocena:
 
Za książkę dziękuję portalowi

 
Wyzwania:
 
 

Komentarze

  1. Brzmi ciekawie:) Chętnie sięgnę po te książki w przyszłości:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachęciłaś mnie, ale najpierw chciałabym sięgnąć po pierwszy tom :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam twórczości tej autorki, ale będę mieć ją na uwadze.
    Odnośnie powyższej książki, zauroczyła mnie jej okładka. Jest cudna!

    OdpowiedzUsuń
  4. Też nie lubię czytać serii od środka, w tym przypadku zaczęłabym od początku.

    OdpowiedzUsuń
  5. ta książka nie jest raczej w moim guście, choć osobiście bardzo podoba mi się okładka;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już czytałam fajne recenzje tej książki, ale jeszcze nie miałam okazji nigdzie dostać. A książka na pewno jest w moim klimacie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Staram się nie sięgać po kolejne tomy bez znajomości poprzednich. Ucieka wtedy połowa przyjemności z ich czytania. Tę serię będę miała na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniała okładka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Już zwróciłam uwagę na książki tej Pani.
    Mam nadzieje, że w bibliotece będą z czasem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Minęło kilka lat, a moje książki zyskują coraz to nowych czytelników. Po Akwarelach... napisałam o Marysi wnuczce Leonii
    oraz Marice i innych.
    W pisaniu jest ostatnia pt. Robin.
    Milo mi będzie przeczytac kilka słów recenzji . 😀 Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawiony ślad....

Popularne posty