Prowincja pełna szeptów, Katarzyna Enerlich
autor: Katarzyna Enerlich
tytuł: Prowincja pełna szeptów
wydawnictwo: MG, Kraków 2014, str. 271
ISBN: 978-83-7779-193-6
seria: Prowincja
Prowincja pełna marzeń | Prowincja pełna gwiazd | Prowincja pełna słońca | Prowincja pełna smaków | Prowincja pełna czarów | Prowincja pełna szeptów |
Ludzie mają czasem ten rodzaj
energii, która sprawia, że od razu czujemy do nich zaufanie albo zwykła radość
ze spotkania. Sprawiają wrażenie dobrych znajomych, choć nawet nie znamy tembru
ich głosu. Dopiero potem odkrywamy ich, ale i tak to odkrywanie jest już
drugorzędne. (str. 124)
W
trakcie lektury Prowincji pełnej szeptów,
zastanawiałam się, dlaczego ja tak dobitnie omijałam twórczość Katarzyny
Enerlich? Dlaczego jej twórczość do mnie nie przemawiała, na tyle nawet, że nie
spróbowałam zagłębić się w którąkolwiek z książek. Do tej pory nie znam
odpowiedzi na to pytanie. Tłumaczę to sobie tym, że po prostu musiałam dorosnąć
do twórczości autorki.
Na
Ludmiłę spada tragiczna wiadomość, jej świeżo poślubiony mąż Wojtek w trakcie
powrotu do domu z Syberii, ginie w katastrofie lotniczej. Jej świat się załamuje,
wszystkie wspólne plany nie mają już sensu. Ludka nie dopuszcza do siebie tej
tragicznej wiadomości, wypiera ją. Dopada ją depresja, jej córeczką Zosią coraz
częściej zajmuje się jej były mąż Martin. Ma przyjaciół, którzy za wszelką cenę
próbują jej pomóc. Jednak cierpi również Janusz, ojciec Wojtka, którego Ludmiła
postanawia zaprosić do siebie.
Pewnego
dnia w jej domu zjawia się mężczyzna, który informuje ją, że ma zlecenie do
wykonania na jej posiadłości. Okazuje się, że Wojtek pragnął zrobić
niespodziankę Ludce, wybudować jej podjazd. Czy Ludmiła zgodzi się na
zobowiązanie zza grobu? Czy uda się jej wyjść z marazmu?
Prowincja pełna szeptów
to już szóste spotkanie z bohaterami serii. Jak to u mnie często bywa serie
rozpoczynam od połowy, lub nawet od końca. Nie powiem, obawiałam się, że nie
odnajdę się w lekturze rozpoczynając lekturę od końca. Na szczęście (tak mi się
z resztą wydaje) można części serii czytać oddzielnie bez zachowania
kolejności, gdyż każda z nich to odrębne etapy życia, a jedynie bohaterzy są ci
sami. Wiele razy autorka w krótkich słowach powracała do wydarzeń z poprzednich
serii, pozwoliło to mi na lepsze zagłębienie się w lekturę, a przede wszystkim
nie zagubienie się w niej.
Język,
którym operuje autorka jest plastyczny i zrozumiały. Akcja wtedy, gdy trzeba
jest wartka, a gdy należy się zatrzymać i przemyśleć pewne sprawy, ona również
zwalnia. Zazwyczaj nie podoba mi się taki zabieg modulowania fabułą, jednak w
tym wypadku bardzo mi się spodobał, a lektura dostarczyła wiele niezapomnianych
emocji.
Prowincja pełna szeptów
to historia kobiety, której wali się świat w ciągu zaledwie kilku godzin. Traci
ukochanego mężczyznę, nie potrafi sobie poradzić z zastaną rzeczywistością. Zamyka
się przed otaczającym ją światem. Na szczęście ma przyjaciół, którzy na siłę
wręcz domagają się od niej otrzeźwienia, przecież ma, dla kogo żyć, ma dziecko.
To
historia pełna szeptów, uporania się z samym sobą. Odnajdziemy tu szeptuchy
(które uwielbiam w książkach), mnóstwo kulinarnych, ciekawych przepisów. Będą podróże
po Mazurach i Podlasiu.
Autorka
słowami swojej bohaterki Ludmiły w bardzo przystępny sposób pokazuje nam
codzienne życie, którego nie zauważamy w dzisiejszym pędzie po karierę, po
wyższe stanowisko. Nie powinniśmy ciągle narzekać, tylko spojrzeć na nasze
życie z innej perspektywy i dostrzec to, co dobre, to, co nas trzyma przy
życiu, co mamy na wyciągniecie ręki, tylko musimy chcieć.
Zaczytałam
się w Prowincji pełnej szeptów, na
tyle, że nie potrafiłam się od niej oderwać. Nic nie istniało, byłam tylko ja i
Ludmiła. To książka, która wzbudza emocje. Razem z Ludką płakałam po stracie,
niemożności poradzenia sobie z nią, wiele razy również się śmiałam, gdy ona się
uśmiechała i cieszyła tymi najmniejszymi pozytywami.
Teraz
pozostało mi sięgnięcie po wcześniejsze części serii, chcę przekonać się, jak
to wszystko się rozpoczęło. Zastanawiam się czy po Prowincji pełnej szeptów będzie kolejna część, gdyż zakończenie
autorka pozostawiła otwarte. Może to zamierzony zabieg, aby czytelnicy sami
sobie je dopowiedzieli?
Katarzyna
Enerlich, mrągowianka, pracowała, jako dziennikarka, pracownik informacji
turystycznej i promocji miasta, oraz opiekunka osób starszych. Obecnie jest
twórcą niezależnym. Należy do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Najbardziej
znana jest z serii Prowincja.
Moja ocena:
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Ciekawa książka, chętnie przeczytam, ale lubię zaczynać od pierwszych części serii, więc może najpierw zajrzę do poprzednich tomów :)
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tej autorki, ale na powyższą serię raczej się nie skusze, bo ma za dużo tomów, a ja za mało czasu, aby się z nimi zapoznać.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na prozę autorki, chwalona jest seria "Prowincja".
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę sięgnąć po tom pierwszy :)
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że ta seria ma już tyle tomów! Mimo wszystko to nie do końca moje klimaty.
OdpowiedzUsuńJa dopóki nie sięgnęłam to również nie wiedziałam, że jest ich już tyle. Do tej pory kojarzyłam chyba tylko 2 pierwsze ;)
UsuńMusiałabym zacząć d pierwszej części serii, żeby się nie pogubić... Może tak zrobię :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Jak na razie za mną tom pierwszy i przysłowiowej części ciała nie urywa, ale czytać się da (chociaż Ludmiła jest taaak strasznie irytująca momentami i czasami wydawało mi się że żyje w innej rzeczywistości).
OdpowiedzUsuńCzyli co, autorka rozkręca się dopiero pod koniec serii ;) No zobaczymy jak uda mi się zdobyć całą serię ;)
UsuńMam wielką ochotę na zapoznanie się z ta serią i ogólnie twórczością p Kasi - muszę tylko wygospodarować chwilkę wolnego czasu, a w zasadzie parę chwilek, bo seria jest dość obszerna :)
OdpowiedzUsuńTych parę chwilek to chyba i mi by się przydało ;)
Usuń