"Opowieści z kociego świata", Hanna Krakowiak
autor: Hanna Krakowiak
tytuł: "Opowieści z kociego świata"
wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza, Warszawa 2014, str. 80
ISBN: 978-83-7805-484-9
Obcy kot nie był głupi. Głupie koty
nie istnieją. Po prostu takie się rodzą. Psy, owszem, też rodzą się mądre, ale
często głupieją pod wpływem ludzi. Na krótko – wkrótce role się odwracają, i pies,
jako ten mądrzejszy, przejmuje przywództwo. Koty zaś, radzą sobie z problemem w
ten sposób, że po prostu zadają się tylko z rozgarniętymi ludźmi.
(str. 20)
Po
opowiadania sięgam coraz częściej, chociaż obawy zawsze mam. Często się zdarza,
że te, które najbardziej do mnie przemawiają, są albo urwane, niedokończone, za
krótkie lub ciągną się w nieskończoność. Pomimo to sięgam, często plując
później sobie w brodę i mówiąc, „po co mi to było?!”.
Że tylko koty potrafią zdobyć
jedzenie bez pracy, dach nad głową bez kredytu i miłość bez wzajemności…
(str. 41)
Gdy
tylko zobaczyłam najnowszą zapowiedź Warszawskiej Firmy Wydawniczej Opowieści z kociego świata, pióra Hanny Krakowiak, jakiś instynkt podpowiedział
mi, abym wzięła, bo może to być dobra lektura. Czy tak się stało?
W
Opowieściach z kociego świata mamy okazję
poznać kilka kotów: Ciapusia, Rudego, Czarnego Maśka, Trisię, Muttiego,
Szarusię, Mruczka, Oggy`ego, Bazylego i Piszczka. Sporo jak na tak niewielkich
rozmiarów książeczkę? No nie wiem, polemizowałabym. Kotów sporo to i przygód,
co nie miara.
Historie
poznajemy z perspektywy kotów i to one opowiadają nam swoje przygody. Na
początku był dom. Dom z jednym kotem, trzynastoletnim Ciapusiem. Jednak Pani,
która mieszka tam z mężem i Ciapusiem, ma bardzo, bardzo dobre i duże serce.
Serce pełne miłości do zwierząt – szczególnie kotów. Z dnia na dzień dom
powiększał się o kolejnego futrzastego mieszkańca. I takim oto sposobem rodzina
się rozrosła.
Wertując
strony książki poznajemy Świętego Mikołaja, który przychodzi do kotów częściej
niż ten, który przychodzi do ludzi, intruza – zadbanego kota, który odwiedza
podwórko i zajada z miseczki smakołyki, a jak się później okazuje, odwiedza on
tak cztery gospodarstwa i za każdym razem robi słodkie minki, że jest biedny i
głodny. Jest historia tajemniczego pokoju, do którego drzwi są zawsze
zamknięte, jednak, co się stało, gdy przez nieuwagę ktoś tych drzwi nie
domknął? Jest w końcu coś zimnego, białego i mokrego, dla niektórych kotów coś,
z czym nigdy dotąd nie miały styczności.
Opowieści z kociego świata
to pięknie wydana książka na kredowym papierze z wieloma zdjęciami autorki
przedstawiającymi koty występujące w historiach. Hanna Krakowiak w bardzo
interesujący sposób przedstawia nam te historie, które czyta się z wielką
przyjemnością. Ci, którzy są właścicielami kotów, znajdą tu wiele zdarzeń,
które pewnie wydarzyły się i u nich.
Jestem
właścicielką ośmioletniej kotki Majki i czytając te opowieści, prawie w każdej odnajdywałam
swego kota. Każda reklamówka, każde nawet najmniejsze pudełko musi być przez
kota spenetrowane, sprawdzone, i uwierzcie mi kot nie wiadomo jak był by duży
do każdego pudełka wejdzie! Te kocie oczy proszące o jedzenie, i ma się
wrażenie, że czasem pytające „a czegoś lepszego nie ma?!”. To wstawanie nocne,
aby kota wypuścić, by za chwilę wpuścić z powrotem. To spanie na najlepszych
miejscach, wynajdywanie zabawek w każdej rzeczy, którą da się turlać i
podrzucać. A przede wszystkim spanie w nocy, gdy kot śpi ci na nogach, a ty się
nie ruszasz choćby nie wiadomo jak ci te nogi ścierpły, aby tylko kota nie
obudzić – to jest poświęcenie! I tylko kociarz kociarza zrozumie!
Zapadła noc. Piszczek zajął miejsce
na poduszce Klementyny (która uprzejmie złożyła głowę na jasieczku), Szarusia
umościła się w nogach (które Klementyna uprzejmie podkurczyła) a Kicia wlazła
pod kołdrę i ułożyła łepek w zgięciu łokcia swej pani (jej pani twardo
postanowiła nie zmieniać pozycji przez całą noc i choćby zdrętwieć na kloc
drewna, ale pupilki nie obudzić! Szaleństwo kociarzy nie zna granic ni kordonów…)
(str. 56)
Książkę
polecam wszystkim tym, którzy uwielbiają zwierzęta, oczywiście koty
szczególnie. Książka nadaje się do czytania również małym dzieciom, gdyż język
jest prosty i przystępny na tyle, że każdą opowieść można przeczytać im przed
snem. Mnóstwo tu niesamowitego humoru, zwrotów akcji i tej kociej mądrości,
której czasami ludziom brakuje.
Ja myślę, że niektórzy ludzie też
mogą żyć więcej niż raz. I że Klementyna tak dobrze nas rozumie, bo w
poprzednim życiu była kotem… (str. 73)
Moja ocena:
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu
Książka bierze udział w wyzwaniach:
W 200 książek dookoła świata - Polska
Czyli dla mnie! Koty są super :)
OdpowiedzUsuńSkoro o kotach, to pewnie po nią sięgnę :) A opowiadania lubię :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałem kota, choć od zawsze mnie interesował ;) Ale wątpię, że sięgnę po tą książkę.
OdpowiedzUsuńJa jestem wielką miłośniczką kotów, więc obok takiej publikacji nie mogę przejść obojętnie.
OdpowiedzUsuńTam gdzie kot, tam i ja. Jestem kociarą i z chęcią przeczytam te opowiadania.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kotami, za opowiadaniami też nie, więc chyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJestem właścicielką dwóch kotek i czuję, że chętnie sięgnę po te pozycje, zwłaszcza, że jest z humorem :)
OdpowiedzUsuńJakoś mam złe wspomnienia z książkami z tego wydawnictwa, więc sobie odpuszczę tę pozycję.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, kota mam 16-letniego!
OdpowiedzUsuńno to kupuje! i pozdrawiam -rowniez wlascicielka kotki majki :)
OdpowiedzUsuń