"Nie tylko o łajdakach", Magdalena Kulus
autor: Magdalena Kulus
tytuł: "Nie tylko o łajdakach"
wydawnictwo: SOL, Warszawa 2014, str. 318
ISBN: 978-83-62405-31-2
W życiu najtrudniej jest o miłość. Warto
jej szukać, ale nie warto w tym szukaniu zgubić siebie.
(str. 106)
Nie
przywiązuję uwagi do tego, aby w konkretnej porze roku czytać adekwatne do niej
lektury. Nie mam problemu z czytaniem książek około letnich w okresie zimowym,
czy poruszających temat Bożego Narodzenia, w pełni lata. Przyglądając się
swojemu stosikowi książek – co by tu przeczytać – chciałam coś lekkiego i
przyjemnego, i tym sposobem sięgnęłam po najnowszą powieść Magdaleny Kulus,
filolożki z wykształcenia, blogerki, recenzentki literatury dla najmłodszych,
która zadebiutowała w 2011 roku książką Blondyn
i Blondyna. Książką, która
przykuła moją uwagę jest powieść Nie
tylko o łajdakach. Czy wspomniana powieść to lekkie czytadło, po które
można sięgnąć leżąc na hamaku i delektując się ciepłem lipcowego słońca?
Przekonajcie się.
Anastazja,
dwudziestokilkulatka, tuż przed obroną pracy magisterskiej postanawia wyjechać
do Maszkarki, rodzinnego domu na wsi niedaleko Wielunia. Ma trochę dość
wtrącani się rodziców w jej życie i układania go na ich modłę. Ciągłych kłótni
i niedopowiedzeń. Pragnie wyjechać na wieś i ukończyć pisanie swojej pracy
magisterskiej. Po jakimś czasie przyjeżdża do niej jej chłopak Olek, artysta,
student katowickiej ASP, nietolerowany przez jej rodziców. Ten związek jest
dość dziwny, gdyż jak się okazuje jednostronny. To Nastka obdarza go uczuciem,
jest na każde zawołanie, a Olkowi jest po prostu wygodnie. Pewnego dnia
wystawia go za drzwi. Jak się okazuje życie na wsi jest specyficzne i
całkowicie inne od tego w mieście, o czym w niedługim czasie dziewczyna się
przekona. Wszyscy wszystko o tobie wiedzą, a często nawet więcej niż ty sam,
nic nie da się ukryć.
Do
wsi powrócił z Irlandii Michał, syn wujostwa wraz ze swoją dziewczyną Baśką,
gdyż rozpoczynają przygotowania do ślubu. Oprócz tego Michał pragnie otworzyć
gospodarstwo agroturystyczne, co niestety nie do końca odpowiada jego przyszłej
żonie. Z prośbą do Nastki, jako przyszłej pani od polskiego zwraca się młody
ksiądz Grzegorz, prosząc ją o opiekę na kilkorgiem dzieci przygotowujących się do
komunii świętej.
Czy
pobyt Anastazji w Maszkarce będzie tak naprawdę odpoczynkiem, czy ciężką pracą?
Jak jej życie zmieni Julian i mały Tomek?
Pokazał mi tę bardziej miękką
wersję świata. Pluszowo-zamszowy krajobraz, w którym wszystko ma swoje miejsce
i czas. (str. 221)
Nie tylko o łajdakach,
to historia o wewnętrznym dojrzewaniu, próbie odnalezienia własnej drogi. Sposób
na odseparowanie się od rodziny próbującej ułożyć nam życie, chęci życia na
własną rękę i zmierzenia się z rzeczywistością. To również historia o
całkowitym oddaniu się drugiej osobie, która niestety nie zauważa naszego
zaangażowania. To historia o przyjaźni, która jak się okaże jest bardzo cienką
nitką. Gdyż przyjaźń to zaangażowanie obu stron, pomoc w każdej chwili, a tu
niestety nie przetrwała. Za to pojawiła się w najmniej oczekiwanym momencie ze
strony innej osoby.
W
pędzącym w obecnych czasach życiu z dnia na dzień, nie oglądamy się za siebie,
nie potrafimy się zatrzymać. A życie we wsi, w której znajduje się Maszkarka
nie pędzi na łeb na szyję. Ludzie żyją tam z dnia na dzień. Delektują się każdym
wschodem i zachodem słońca. Potrafią się zatrzymać i porozmawiać, „gdyż minuta
ich nie zbawi”.
Nie tylko o łajdakach
to kalejdoskop przeróżnych bohaterów. Jest ich tu naprawdę mnóstwo i każdy ma
swoje zadanie do wykonania. Oprócz Nastki, jej rodziców i Olka jest babcia
Ksenia – wieczna optymistka, wojownicza ciotka Jadzia, Marta młoda mama dwójki
chłopaków gdzie jeden jest niepełnosprawny – jednak dziewczyna nie daje po
sobie poznać, że jest jej ciężko, cieszy się z każdego dnia spędzonego z
dziećmi, niesamowita optymistka pomimo męża, który nie potrafił się pogodzić z
chorobą syna i w alkoholu odnalazł przyjaciela, Julian – mężczyzna po przejściach,
który stracił w niedługim czasie po narodzinach swego synka, a w wypadku
ukochaną żonę.
To
nie wszyscy bohaterzy, którzy przewijają się przez Maszkarkę, ale nie będę
psuła Wam przyjemności z czytania i nie zdradzę nic więcej.
Nie tylko o łajdakach
to przepiękna historia pisana bardzo malowniczym i interesującym językiem. Książkę
czyta się w zawrotnym tempie, ta lektura to przyjemność. Nie raz się uśmiałam,
nie raz uroniłam łzę, ale to lubię w książkach. Te niesamowite emocje i
umiejętność dawkowania ich przez autora, powodują, że w historii się zatracam,
a wszystko wokół mnie nie ma dla mnie wtedy znaczenia.
Doświadczyłam namacalnie bliskości
śmierci i jej nieuchronności, pojęłam też, że w obliczu odchodzenia wiele
drobnostek nie ma znaczenia. Ja z tych drobnostek dotychczas potrafiła sobie i
innym robić piekło. (str. 239)
Moja ocena:
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu
Książka bierze udział w wyzwaniach:
W 200 książek dookoła świata - Polska
Lubię takie książki, przy których można się pośmiać i popłakać, a dodatkowo szybko się je czyta.
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią sięgnę po ta Książkę. Bardzo lubię takie lektury :-)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawy tej książki, gdyż bardzo zaintrygował mnie ten tytuł. Nie znalazłem tego w Twojej recenzji, a pojawiało się w innych - czy uważasz, że to książka tylko dla kobiet?
OdpowiedzUsuńHmmm... Wydaje mi się że to jest dość uniwersalna powieść i każdy znajdzie coś dla siebie. Jest tu wielu mężczyzn, jedni traktują kobiety, trochę jak zło koniecznie, inni pragną uchylić im nieba. Jest ojciec, który nie potrafi poradzić sobie z chorobą syna i szuka pocieszenia w alkoholu... w końcu popełnia samobójstwo, jest mężczyzna po przejściach, i kolejny który lubi być rozpieszczany przez kobiety nie dając nic w zamian. Jest tu wielu łajdaków ale znajdą się również tacy z których warto wziąć przykład.
UsuńKsiążka nie w moim guście, ale fajnie, że w Twoje ręce wpadła pozycja, która Ci tak przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak Ci zazdroszczę tej książki. Czytałam "Blondyna i Blondynę" i byłam zachwycona, teraz marzę, żeby się przekonać, jak sprawdziła się Pani Magdalena w powieści:)
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki, ani jej twórczości, ale muszę przyznać, że mnie zaciekawiłaś, dlatego postaram się rozejrzeć za powyższą książką.
OdpowiedzUsuńTo chyba lektura idealna na wakacje, na słoneczny dzień.
OdpowiedzUsuńMam zamiar zapoznać się z tą książką, jak tylko do mnie przyjdzie :)
OdpowiedzUsuńTeż chcę :3
OdpowiedzUsuńOczarowałaś mnie tą recenzją :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Wysoka ocena. Tym bardziej muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńLubię obyczajówki pełne emocji, w których można się zatracić :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie takiej książki teraz potrzebuję ;)
OdpowiedzUsuńCzeka na swoją kolej u mnie na półce ;)
OdpowiedzUsuńZerknęłam jedynie na ocenę, do recenzji wrócę poźniej, bo i mnie lektura czeka:) Ale ale! Madalena Kulus ujęła mnie poprzednią ksiązką, wierzę, że i tym razem będzie podobnie;) Zresztą Twoja ocena to sugeruje;)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że lektura może sprawić sporo przyjemności, zaglądnę do niej:)
OdpowiedzUsuńCzeka na mojej półce, zatem niedługo się przekonam co w sobie skrywa :)
OdpowiedzUsuń