"Donikąd", Konrad Czerski
autor: Konrad Czerski
tytuł: Donikąd
wydawnictwo: Oficynka, Gdańsk 2014, str.293
ISBN: 978-83-64307-13-3
Z
wielką niewiadomą przed tym, co mnie spotka przy lekturze sięgnęłam po debiut
literacki Donikąd pióra Konrada
Czerskiego. Już opis na okładce
„Donikąd to szkatułkowa powieść
egzystencjalna. Jej pełna zwrotów akcja rozpięta jest pomiędzy Nowym Jorkiem
lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku a współczesnym, ale fikcyjnym Wrocławiem,
zahaczając o zanurzoną w bezczasie krainę Gen`ei. Oprócz pytania o kierunek, w
którym zmierza człowiek, powieść ta dotyka jednocześnie zagadki istnienia, jako
takiego”
sugeruje,
jaka to będzie powieść. Czy podołałam tak trudnemu zagadnieniu, które starał
się przedstawić autor? Czy udało mu się udzielić odpowiedzi na postawione
pytania?
Bruno
Werner, egocentryk, po śmierci rodziców otrzymuje w spadku rodzinną fortunę. Jednak
to jego brat przejmuje rodzinną firmę, a nasz bohater przejmuje jedynie okrągłą
sumkę i nadal nic nie robi. Nie pracuje, nie studiuje, za to ma marzenie, aby
napisać książkę. Niestety jak się okaże ta dość trudna droga może doprowadzić
naszego bohatera donikąd. W swej podróży natrafia na poruszającą książkę
niejakiego Daremo Inaia. Niestety nic więcej nie potrafi znaleźć o autorze,
gdyż jakby się wydawało to człowiek widmo. Bruno rozpoczyna podróż z bohaterem
książki. Do czego ona go doprowadzi?
Konrad
Czerski, rocznik 1977, anglista, absolwent Podyplomowego Studium Przekładu na
UW. Uprawniony do nauczania języka angielskiego w kolegiach kształcenia ustawicznego
na terenie Wielkiej Brytanii. Tłumacz przysięgły i tłumacz literatury. Jako autor
porusza się w obszarze szeroko rozumianej literatury postmodernistycznej. Donikąd jest jego debiutancką powieścią.
Egzystencjalizm
według Wikipedii, to kierunek filozoficzny, którego przedmiotem badań są
indywidualne losy jednostki ludzkiej, wolnej i odpowiedzialnej, co stwarza
uczucie „lęku i beznadziei istnienia”. Ideą jest przekonanie, że człowiek, jako
jedyny z wszystkich bytów ma bezpośredni wpływ na to, kim jest i dokonując
niezależnych wyborów wyraża swoją wolność.
Już
od samego początku nie potrafiłam się wdrożyć w lekturę. Nie miałam okazji złapać się czegokolwiek, co
pociągnęłoby mnie w historię i nie wypuściło aż do końca lektury. Sam bohater
również mnie do siebie nie przekonał. Drażnił mnie na każdym kroku swoim
postępowaniem, wypowiedziami, całą swoją postacią. Pierwszy raz miałam taki
wstręt do głównego bohatera, który snuje swoją nudną nic niewnoszącą historię.
Książka
strasznie mi się dłużyła, nie raz miałam ochotę cisnąć ją w kąt i poczekać aż
obrośnie kurzem. Tak naprawdę to jestem sama przerażona tym, jak ja ją
odebrałam. Żadna inna wcześniej powieść tak mnie nie irytowała. Może wynika to
z tego, że Bruno sam się przyznaje, że cierpi na chorobę psychiczną i jego
specyficzne wywody po prostu do mnie nie trafiały.
Historia
opowiedziana jest z kilku perspektyw: śmierć rodziców i wszelkie emocje z tym
związane, cichy romans z młodą businesswoman oraz poszukiwania autora książki. Niestety
wiele razy autor zapętla się w historie i niestety gubi się pomiędzy swoimi
opowieściami, wiele razy się powtarza, co tylko mnie irytowało jeszcze
bardziej. Lektura na tyle była chaotyczna, że gdy zmuszona musiałam do niej
wracać, to tak naprawdę nie wiedziałam, na czym skończyłam i musiałam cofać się
kilka stron wstecz. Nie lubię takiego zabiegu i uważam go za czas stracony.
Starałam
się znaleźć coś, co mnie w tej historii zainteresowało, zaintrygowało, odnaleźć
jakikolwiek malutki plus, aby tak negatywnie lektura, której poświęciłam tyle
czasu, nie wypadła. Niestety na staraniach się skończyło. Możliwe, że Donikąd to nie jest lektura dla mnie.
Moja ocena:
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu
Książka bierze udział w wyzwaniach:
W 200 książek dookoła świata - Polska
Raczej nie sięgnę - nie lubię czytać książek, które nie są wciągające.
OdpowiedzUsuńFabularnie faktycznie jest inna od książek na rynku, ale nie lubię takich książek, które drażnią, niewiele z nich wiadomo i trzeba się cofać.
OdpowiedzUsuńmuszę przyznać, że okładka na pierwszy rzut oka jest ok, ale jak zagłębiałam się w treść recenzji to już gorzej...zdecydowanie nieudana pozycja, choć może znajdzie swoich zwolenników?
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji, wydaje mi się, że to nie jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńJa chyba zrezygnowałabym, czytając już sam jej opis na okładce - gratuluję wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńPodziękuję :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że to książka na którą nie warto poświęcać czasu. Podziwiam, że zdołałaś przez nią przebrnąć...
OdpowiedzUsuńchyba sobie daruję, szkoda mi czasu na takie słabe książki
OdpowiedzUsuńFaktycznie szkoda czasu.
OdpowiedzUsuńA zdarza Ci się po przeczytaniu nudnego fragmentu po prostu odłożyć książkę bez wracania już do niej?
Oczywiście, że tak. Jednak w ostatnich czasach raczej rzadko mi się takie "perełki" trafiają ;)
UsuńTę bym też odłożyła gdyby nie to, że recenzencka :P Chociaż czasami się zdarza, że początek nie zachęca, a później fabuła wciąga niesamowicie.
Każdy z nas czasem trafia na tego typu książki. Szkoda tylko czasu straconego.
OdpowiedzUsuńDonikąd ta książka nie prowadzi, więc sobie odpuszczę :p
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak mocno zawiodłaś się na tej książce. W takim razie i ja dam sobie z nią spokój.
OdpowiedzUsuń