"Białoruś dla początkujących", Igor Sokołowski
autor: Igor Sokołowski
tytuł: "Białoruś dla początkujących"
wydawnictwo: MG, Kraków 2014, str. 255
ISBN: 978-83-7779-195-0
Gdy
tylko zobaczyłam, że mam możliwość zapoznania się z cyklem reportaży Igora
Sokołowskiego Białoruś dla początkujących,
nawet się nie zastanawiałam, nad wyborem tego tytułu. Kilkanaście lat temu
ukończyłam liceum, w którym obowiązkowych językiem był język białoruski i tenże
język zdawało się również na maturze. Zastanawiałam się czy jeszcze cokolwiek
pamiętam z tych czasów, gdy uczyłam się o kulturze Białorusi, jak również, co
też nowego autor ma do powiedzenia. Czy książka spełniła moje oczekiwania?
Autor
zabiera czytelnika w podróż po Białorusi, państwie kontrastów i jak pisze
ludzi, którzy nie przepadają za turystami. Sporą część poświęca kulinariom, a
przede wszystkim tym, co może wydać się dziwne dla Polaków, a mianowicie,
chodzi o kuchnię, w której przysmakiem są ziemniaki zawsze jedzone z chlebem.
Igor
Sokołowski pomimo moich obaw, nie skupia się na zagadnieniach politycznych,
bardziej interesuje go kultura i ludzie zamieszkujący te mniejsze i większe
miejscowości. Często rozmawia ze zwykłymi ludźmi, którzy jak się okazuje, dość
łatwo i szczerze odpowiadają na jego pytania. Opowiada o tamtejszej kulturze,
codziennym życiu ludzi, czy tradycjach tam panujących. Razem z autorem weźmiemy
udział w „Operacji Żubr”, próbując dostać się do Puszczy Białowieskiej. My mamy
Świętego Mikołaja, a Białorusini Dziadka Mroza i Śnieżynkę i ich również
będziemy mieli okazje poznać. Autor wspomni również o Katyniu i Czarnobylu.
Co
spotyka przeciętnego turystę na szlaku po Białorusi? Wszechobecne pomniki
Lenina, pomnik ogórka w Szkłowie oraz nie raz trudne warunki drogowe, m.in.
Błota Olmańskie. Zapoznamy się nowymi trendami we fryzjerstwie i krótkiej modzie
Białorusinek.
Sporo
tych informacji autor nam przedstawia, początkowo wydaje się, że panuje tu
chaos, jednak z czasem wszystko układa się w spójną całość i lektura przynosi
nam przyjemność.
Igor
Sokołowski, rocznik 1989, dziennikarz, podróżnik. Z wykształcenia
licencjonowany filozof oraz filolog wschodniosłowiański, ponadto absolwent
Studium Europy Wschodniej UW. Lokalny warszawski patriota, zakochany
jednocześnie we wschodzie. Wydaje się, że ze strony zarówno stolicy Polski, jak
i krajów byłego ZSRR z wzajemnością. Nie lubi muzeów i turystycznych miejsc,
chodzi i jeździ zazwyczaj tam, gdzie nie wolno lub według innych nie ma nic
ciekawego. A potem to opisuje.
Autor
opisuje swoje podróże w sposób bardzo przystępny, jasnym i zrozumiałym językiem
z lekką dawką ironii tam gdzie tego wymaga sytuacja.
Rzadko
sięgam po tego typu literaturę, mogę wręcz powiedzieć, że w ogóle. Nie przepadam
za reportażem, gdybym miała wybrać się na wycieczkę na Białoruś, to ta książka,
nie będzie dobry przewodnikiem, gdyż nie jest to stricte przewodnik. Natomiast,
jeśli chodzi o wartość merytoryczną jest dość ciekawa, gdyż w takich stricte
turystycznych pozycjach nie znajdziemy miejsc, o których w Białorusi dla początkujących pisze autor. Ta pozycja to taka
wisienka na torcie, dla tych, którzy chcieliby poznać to państwo z całkiem
innej perspektywy, poznać miejsca, do których mało, kto się zapuszcza, gdyż
albo jest zakaz, albo po prostu nikt o nich nie wie z wyjątkiem samych
mieszkańców.
To
byłyby plusy. Są również minusy, o których zamierzam wspomnieć, jako, że znam
Białoruś z całkiem innej strony, z opowiadań ludzi tam zamieszkujących. Autor wykorzystuje
to, że wielu Polaków nie zna tak naprawdę tego kraju, mentalności ludzi i przez
to wprowadza potencjalnego czytelnika w błąd. Poprzez swoją ironię stara się
wywyższyć siebie i Polaków ponad Białorusinów. Mija się z prawdą twierdząc, że
Białorusini to „piwosze”, są zacofani a ich wizerunek wyśmiewa.
Nie
będę Was zniechęcać do tej książki, gdyż każdy ma prawo do wyrażenia własnej
opinii. Ja po nią sięgnęłam z ciekawości, niestety nie znalazłam tak naprawdę
za wiele ciekawych faktów, więcej tu raczej przekłamań.
Moja ocena:
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu
Książka bierze udział w wyzwaniach:
W 200 książek dookoła świata - Polska
Mnie ogólnie ten temat nie interesuje, więc i tak się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńCzytałam inna książkę o Białorusi, więc do tej raczej nie zajrzę. Szkoda, że pojawiło się. W niej wiele przekłamań.
OdpowiedzUsuńTym razem nic dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńTematyka tej książki w ogóle mnie nie zaciekawiła, dlatego nie będę się zmuszać tym bardziej, że i na tobie nie zrobiła zbyt pozytywnego wrażenia.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że autor się aż tak nie przyłożył do napisania książki... A na nią i tak ochoty niestety nie mam, ponieważ ten kraj obecnie niezbyt mnie interesuje :)
OdpowiedzUsuńBiałoruś, chyba dla większości osób, stanowi wielką niewiadomą. Szkoda, że po lekturze tego tytułu, wyrobiłabym sobie nieco fałszywe zdanie o jego mieszkańcach.
OdpowiedzUsuńto zdecydowanie nie moja bajka niestety!
OdpowiedzUsuń