"Miłość bez scenariusza", Tina Reber



autor: Tina Reber
tytuł: "Miłość bez scenariusza"
wydawnictwo: Akurat, Warszawa 2014, st. 671
ISBN: 978-83-7758-586-3


Widocznie jestem staroświecki, spotykam się tylko z jedną kobietą jednocześnie. (str. 659)

Życie na firmamencie, blask fleszy, niekończące się imprezy, znajomości z pierwszych stron gazet i my w tych gazetach. Ach, jaka przyjemność, na nic nie zwracamy uwagi, nic nas tak naprawdę nie interesuje. Czy na pewno? Czy życie w blasku fleszy jest takie łatwe i przyjemne? Czy istnieje wtedy życie prywatne? Jaki wtedy ponosimy koszt?

Taryn Mitchell, bizneswoman posiadająca własny pub, leczy serce po niedawnym zawodzie miłosnym, kiedy to przyłapała swojego narzeczonego w dwuznacznej sytuacji z inną kobietą. Od tej pory nie potrafi zaufać mężczyznom i trzyma ich na dystans. Pewnego dnia do jej lokalu wbiega Ryan Christensen, odtwórca głównej roli w filmie, która właśnie kręcą w jej miejscowości. Taryn jest chyba jedyną kobieta na świecie, która nie zwraca uwagi na Ryana. Bez żadnego skrępowania ukrywa go u siebie w pubie, aż tłum rozhisteryzowanych fanek zrezygnuje z oblegania drzwi lokalu. Spędzają ze sobą kilka godzin. Jak się okazuje Ryan również nie potrafi sobie poradzić z otaczającym go tłumem fanek i paparazzich, którzy nie odstępują go na krok i wymyślają niestworzone historie.

Czy ci dwoje potrafią sobie zaufać? Czy zostaną przyjaciółmi i będą skłonni poświęcić dotychczasowe życie na nowy, trudny związek?

Miłość bez scenariusza to książka, która wciągnęła mnie od pierwszej strony. Początkowo obawiałam się, co też można napisać na tylu stronach? Bałam się wielu powtórzeń, nudnych nic niewnoszących opisów. A co dostałam? Dostałam, świetną (to nic, że przewidywalną) historię, od której ciężko było się oderwać. Przewidywalna miłość, jednak nie wybucha ona już na samym początku. Taryn i Ryan „badają się”, sprawdzają na ile mogą sobie zaufać. Taryn jest bardzo oddana swoim przyjaciołom. Całkiem niedawno straciła matkę, później zmarł jej ojciec, pozostali jej tylko najbliżsi, oddani przyjaciele, na których może w każdej chwili liczyć. Ryan również całkiem niedawno rozstał się z dziewczyną, która go wykorzystała.

Uczucie, które rozwija się pomiędzy młodymi, dojrzewa powoli. Ryan przekonuje się, że dziewczynie nie zależy na jego pieniądzach i sławie.

Skąd miałbym wiedzieć, czy kobieta chce się jedynie spotykać ze sławnym człowiekiem, czy zauroczyła ją moja osobowość? Jakby zatarła się granica, między tym kim jestem i tym, jaki jestem. (str.123)

Autorka w historii nie skupia się jedynie na rozwijającym się uczuciu pomiędzy Taryn i Ryanem. Ukazuje również momenty grozy spowodowane psychopatycznymi fankami, zdolnymi zrobić wszystko, aby tylko dotknąć gwiazdę. Nawet ochroniarz, który powinien ochraniać staje się niebezpieczny.

Miłość bez scenariusza to świetnie napisana historia ukazująca plusy i minusy życia celebrytów. Autorka świetnie nakreśliła emocje, jakie targają głównymi bohaterami. Pokazała, że życie na firmamencie wcale nie jest takie kolorowe, a wręcz często niebezpieczne. O prywatności można zapomnieć, w niebezpieczeństwie znajduje się również rodzina i najbliżsi przyjaciele.

Historia przedstawiona jest z perspektywy Taryn. To ona pokazuje jak ciężkie jest życie partnera celebryty. Ile trzeba mieć w sobie samozaparcia, zaufania i często patrzenia przez palce na opisywane i wyssane z palca historie. Nie raz i nie dwa uroniłam łzę, gdyż od samego początku kibicowałam zarówno Taryn jak i Ryanowi.

Za każdym razem, gdy ktoś kupuje tego szmatławca, jakiś idiota dostaje pieniądze za wymyślenie kłamstwa, a inny idiota ma motywację, by dalej czatować z aparatem. Każdy cent wydany na brukowca nakręcał ten obłąkany biznes. (str. 507)

Miłość bez scenariusza to świetna lektura pełna przeróżnych emocji. Mam tylko jeden minus, a mianowicie żałuję, że nie mam kolejnej części na półce. Te prawie siedemset stron, które początkowo mnie przerażały, przeczytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. Teraz czekam z niecierpliwością na kolejną część Próbę uczuć.

Moja ocena:


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości


Książka bierze udział w wyzwaniach:

Komentarze

  1. Nie spotkałam się jeszcze z negatywną recenzją tej książki. i nic dziwnego - jest świetna :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, cudnie, że książka wciąga od samego początku! Trochę wydaje mi się podobna do "Brudnego świata" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, tylko tam są muzycy... ;)

    Przy okazji zapraszam do siebie na konkurs: http://heaven-for-readers.blogspot.com/2014/06/klub-karmy-czesc-2-wraz-z-tematyczna.html – krótki termin, dlatego informuję osobiście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi również przypomina Brudny świat :)

      Usuń
    2. O, cudownie. Tym bardziej muszę się za nią rozejrzeć!

      Usuń
  3. Ehhh..mogłam to przeczytać ;D
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak kolejna książka trafia na moją listę do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że ciebie również zauroczyła ta książka. Ja także jestem nią zachwycona i teraz nie mogę się doczekać, kiedy poznam drugi tom. Mam nadzieję, że wydawnictwo nie będzie kazało nam długo na to czekać.

    OdpowiedzUsuń
  6. mam wrażenie, że w takich historiach nie tyle chodzi o puentę, której szybko się domyślamy, ale drogę do niej prowadzącą. ciekawi bohaterowie i dobre pomysły, nadrabiają przewidywalność.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że książka zbiera dobre recenej. Czeka już na mojej półce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z perspektywy kobiety jest napisana? To ciekawe cycaty mężczyzny wynalazłaś - zanim nie powiedziałaś, że to ona jest narratorem, myślałam, ze historię opowiada on - i już chciałam napisać , ze muszę przeczytać roman oczami faceta, nawet jeśli autorką jest kobieta. Swoją drogą znasz takie? Polecisz? A może ktoś inny komentujący? Ogólnie dawno już nie czytałam romansu - zatraciłam się w kryminałach, względnie fantastyce i ciężko mi z nich wyjść, ale jak ktoś podrzuci mi romansidło pisane z perspektywy faceta - zdobywam książkę i czytam :) To jak?
    Ps: A temat uczuć w show biznesie - bardzo ciekawy, dobry!
    Pozdrawiam,
    Szufladopółka

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasiu, czy będziesz miała jakiś link do wyzwania "Gra w kolory" na czerwiec? Teraz mamy kolor FIOLETOWY.
    W lipcu będzie żółty.
    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  10. Na książkę mam wielką ochotę :) Szkoda, że okładka nie jest lepsza, bo na pewno ta troszkę szkodzi książce...

    OdpowiedzUsuń
  11. Patrząc na okładkę nigdy nie zwróciłabym uwagi na tę książkę, ale to już kolejna pozytywna recenzja tej powieści i chyba sama muszę zabrać się za czytanie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawiony ślad....

Popularne posty