"Unicestwienie", Jeff VanderMeer
autor: Jeff VanderMeer
tytuł: "Unicestwienie"
wydawnictwo: Otwarte, Kraków 2014, str. 229
ISBN: 978-83-7515-293-7
seria: Southern Reach
Strefa X rządzi się własnymi, niezrozumiałymi
dla ludzi prawami. Jedenaście ekspedycji, które miało ją zbadać, poniosło
porażkę. Ich członkowie umierali, popełniali samobójstwa lub zabijali się
nawzajem. Dwunastą wyprawę tworzą wyłącznie kobiety. Manipulowane i poddawane
hipnozie, zmierzają ku unicestwieniu.
Ten
blurb z okładki, jak również sama okładka, która na pierwszy rzut oka
przypomina mi okładki zeszytów z lat siedemdziesiątych. Niby kolorowe, a jednak
matowe a kolory jakby przybrudzone. Czy ta
okładka, która, pomimo, że hipnotyzuje swoim wyglądem, to jednak nie do końca
przemawia do czytelnika, zapowiada ciekawą lekturę?
Główną
bohaterką Unicestwienia jest
biolożka. Niestety nie znamy jej imienia. W Strefie X nie jest zdradzone ani
jedno imię. Autor snując historię posługuje się terminami: biolożka,
antropolożka, psycholożka i geodetka. Językoznawczyni, jako jedyna zrezygnowała
z ekspedycji w momencie przejścia przez granicę. Wydawałoby się, że podjęła
najlepszą decyzję w swoim życiu, gdyż ze Strefy X nikt nie wrócił, a jeśli
wrócił to i tak w niej pozostał. Dziwne nieprawdaż? Ale takie prawa rządzą w
tej strefie. To dziwne miejsce, gdzie delfiny posiadają ludzki organ, w nocy z
różnych stron wydobywają się niesamowite dźwięki, a psycholożka ma dodatkowe
zadanie zahipnotyzowania uczestników na czas snu, aby mogli spokojnie odpocząć
po trudach dnia.
Historie
poznajemy z perspektywy biolożki. Pierwszoosobowa narracja spowodowała nie
tylko to, że mogliśmy poznać wydarzenie dziejące się w Strefie X, ale również
jakby wejść w umysł samej bohaterki. To wejście było realistyczne aż do bólu. Bohaterka
przechodzi wewnętrzną przemianę, a my jesteśmy tego bardzo świadomi. Pomimo tego,
że stara się pozostać tą samą osobą, jaką była dotychczas to jednak otoczenie i
dziejące się wydarzenia nie do końca jej w tym pomagają.
Autor posługując się niesamowicie plastycznym
i realistycznym językiem oraz opisami miejsca dającymi do myślenia, spowodował,
że książkę czytało się z wielką przyjemnością. To nie jest lekka lektura,
wymaga ona niesamowitego skupienia, a co najdziwniejsze, pomimo tego braku
lekkości w obcowaniu z nią odczuwałam wiele razy niedosyt, gdy musiała ją
odłożyć.
Unicestwienie
to powieść fantastyczna z elementami grozy, która jak wspomniałam wcześniej
wciąga niesamowicie.
Na
uwagę zasługuje również wydanie tytułu. Magnetyzująca okładka, w matowych
dosłownie trzech kolorach, grubsze niż zazwyczaj wewnętrzne kartki w lekko
żółto-beżowym zabarwieniu powodowały, że wzrok się nie męczył, a lektura stała
się jeszcze barwniejszą odskocznią od rzeczywistości. Każdy rozdział
poprzedzony niesamowitymi ilustracjami, adekwatnymi to tej z okładki, których
autorem jest Patryk Mogilnicki.
Podsumowując
książka zachwyca już nie od pierwszej strony, a wyjątkowo - od okładki, a czym
głębiej się w nią zatapiamy, tym bardziej staje się niesamowita i wciągająca. Unicestwienie to lektura, która nie da o
sobie zapomnieć tak szybko. To nie ten typ, że odkładamy na półkę i zapominamy.
To historia, która jeszcze przez wiele dni pozostaje w pamięci. Czuję niedosyt
i czekam na kolejną część.
Jeff
VanderMeer to jeden z najbardziej uznanych i nagradzanych autorów fantastyki. Dwukrotny zdobywca World Fantasy Award, finalista Hugo Award,
Bram Stoker Award, International Horror Guild Award, Philip K. Dick Award. Członek
jury Eisner Award. Autor kultowych powieści Miasto
szaleńców i świętych oraz Shriek:
Posłowie. Jest publicystą m.in. „The Washington Post” i „Publishers Weekly”
oraz wydawcą i współwydawcą antologii, w tym serii Leviathan. Prawa do
sfilmowania najnowszej trylogii VanderMeera kupiły już Paramount Pictures o
Scott Rudin Productions.
Moja ocena:
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam tyle ile mam wzrostu - 2.0 cm
Tym razem nie dla mnie ta książka ;)
OdpowiedzUsuńNie za bardzo mam na nią ochotę, choć widziałam ją w nowościach,czy zapowiedziach wydawnictwa.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam tę pozycję. Ciekawie o niej napisałaś. Zachęciłaś mnie do niej. Myślę, że to coś dla mnie. Cóż...zostaje mi na nią polować :))
OdpowiedzUsuńPrzerażająca okładka, ale wysoka ocena. Muszę przemyśleć czy jest to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńRzadko czytam fantastykę, ale zainteresowałaś mnie tą pozycją. Lubię, jak bohaterzy przechodzą przemianę. (P.S. Brakuje cudzysłowu w tytule posta).
OdpowiedzUsuńCzy ja mam zbankrutować? Czy strop ma się zawalić Mamie na głowę? Mam zakaz przynoszenia do domu kolejnych książek, a Ty kusisz i kusisz!
OdpowiedzUsuńKsiążkę planuję przeczytać. Nie ma żadnych imion? W życiu jeszcze nie czytałam książki bez imion:)
OdpowiedzUsuńO tej pozycji ostatnio mnóstwo słychać, chyba za sprawą minionych Targów Książki w Wawie. Jak widać warto zwrócić na nią uwagę, jak będzie okazja to z chęcią zobaczę, mam nadzieję, że i mnie oczaruje już od pierwszego wejrzenia w realną okładkę ;)
OdpowiedzUsuńHm. Mimo iż recenzja zachęca, to nie do końca jestem przekonana :)
OdpowiedzUsuń