"Trzeci brzeg Styksu", Krzysztof Beśka
autor: Krzysztof Beśka
tytuł: "Trzeci brzeg Styksu"
wydawnictwo: Rebis, Poznań 2012, str. 411
ISBN: 978-83-7510-862-0
Masz wszystko,
wydaje ci się, żeś szczęśliwy, niemal wybraniec bogów, a w pewnym momencie
wszystko zaczyna pękać, osuwać się, walić. A najgorsza jest w tym wszystkim
bezsilność. Człowiek patrzy, chce ratować, co jego, ale nie może nic zrobić.
Nic...
Twórczość Krzysztofa Beśki poznałam przy okazji lektury Ornatu z krwi. Wspomniana historia na
tyle mi się spodobała, że gdy nadarzyła się okazja sięgnięcia po inny tytuł,
traktujący o innej epoce, zrobiłam to z wielką przyjemnością, ale również lekką
obawą. Czy Trzeci brzeg Styksu,
spodobał mi się na tyle, ale sięgać spokojnie bez żadnego niepokoju po nowe
dzieła autora?
Niektórzy ludzie
(…), są przekonani, że Łódź to tylko setki wielkich fabryk, gdzie ludzie nie
mają nic innego do roboty poza właśnie… robotą. Jedni przy maszynach, inni-
przeliczając pieniądze, bo to też, wbrew pozorom, dość wyczerpujące zajęcie.(…)
Ale Łódź to także kraina wszelakiego występku i zbrodni. Mówią, że to miasto
wybrukowane złotem. Może i tak, ale wszyscy doskonale wiedzą, że znajdziesz w
nim pod stopami także błoto i wszelakie robactwo, i krew, bo przecież w tak
wielkim organizmie, gdzie człowiek ciasno przy człowieku, sam pan rozumie…
Autor przenosi nas do XIX wiecznej Łodzi. Jest rok 1892,
miastem wstrząsa wiadomość o porwaniu 6-letniego syna fabrykanta Friedricha
Neumanna. Rodzice robią wszystko, aby w jak najszybszym czasie odnaleźć dziecko
i wynajmują detektywa Riepina, któremu pomaga Stanisław Raczyński. Niestety nie
wszystko idzie tak jak powinno, i w niedługim czasie znika również dziecko
inżyniera Szałkowskiego z fabryki Scheiblera. W tym czasie do Łodzi przybywa
Andrzej Potulicki, zlicytowany szlachcic, któremu już nic w życiu nie
pozostało, pragnie on w mieście rozpocząć swoje życie od nowa – niestety tak
szybko jak się pojawił tak szybko również zniknął. Nikt nie wie, co się stało z
mężczyzną. Coś niedobrego dzieje się w mieście, wysychają studnie, wielkie
kamienice rozsypują się w gruz. Co się dzieje? Detektywi postanawiają rozwikłać
tą zagadkę i starają się jak najszybciej odnaleźć uprowadzonych chłopców. Czy te
wszystkie wątki mają wspólny mianownik?
Oto
całe nasze życie. Jak ten kanał - ciemne, długie i zasrane. Do tego nie
wiadomo, kiedy się skończy.
Krzysztof
Beśka, prozaik, dziennikarz, twórca słuchowisk radiowych i tekstów piosenek. Wydał
powieści Wrzawa (2004) i Bumerang (2007), przez krytykę zaliczone
do nurtu prozy ukazującej w krzywym zwierciadle, nową, wolnorynkową
rzeczywistość. Autor rozliczeniowej Fabryki
frajerów, (2009) za którą otrzymał Wawrzyn – Literacką Nagrodę Warmii i
Mazur oraz Wawrzyn Czytelników, a także współczesnego kryminału Wieczorny seans (2012).
Kryminał to gatunek, który szczególnie cenie. Książka
musi zainteresować mnie od pierwszego słowa, no dobrze - przynajmniej
rozdziału. Jeśli tak się nie dzieje, niestety lektura zaczyna męczyć, fabuła
staje się najczęściej przewidywalna, a przyjemność z obcowania z tytułem jest
wtedy nikła. Po lekturze Ornatu z krwi,
pokładałam wielkie nadzieje w Trzecim
brzegu Styksu. Powiem, że obie
pozycje są według mnie na podobnym poziomie. Na szczęście autor stara się
trzymać poziom, nie powiem trochę brakuje mu do moich ulubionych autorów
kryminałów Skandynawskich, jednak Polska daje radę i również zaczyna się w tej
kwestii wybijać. Czego przykładem jest Krzysztof Beśka.
Nie miałam okazji nigdy być w Łodzi. Jednak podróż,
jaką zafundował mi autor była niesamowita. Miałam okazję przenieść się do XIX
wiecznego miasta, gdzie godziny pracy wyznaczały gwizdy. Rosjanie, Żydzi i
Polacy mieszkający i egzystujący razem. Wierzę autorowi na słowo, że tak
wyglądała Łódź w czasach swojego największego rozkwitu.
Umiejscowienie fabuły w momencie największego
rozkwitu miasta, w tyglu czterech kultur i narodowości, daje niesamowitą
przyjemność czytania. Wartka fabuła, chociaż zdarzały się również lekkie
przestoje, mnóstwo ciekawych wątków oraz świetnie nakreśleni bohaterzy oraz
plastyczny język powodują, że książkę czyta się dość szybko i z wielką
przyjemnością.
Moja ocena: 8/10
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Przeczytam tyle ile mam wzrostu - 2.3 cm
Ciekawe osadzenie w czasie, ciekawa fabuła - książka przyciąga :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, mnie książka, jako łodziankę zachwyciła. Za kilka dni rozpoczynam lekturę II tomu.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się ciekawa. Rzadko spotykam pozycje, których akcja jest osadzona w tak odległych czasach w Polsce i choćby dlatego ta książka właśnie została przeze mnie zapisana na półkę do przeczytana;)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu poznać twórczość tego autora.
OdpowiedzUsuńZdejmuję cylinder z głowy i kłaniam się nisko!
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic tego pisarza, ale chyba najwyższy czas, by to zmienić, bo ta wydaje się bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńAch, niezwykle zaintrygowałaś mnie XIX-wiecznym tłem książki Pana Krzysztofa. Myślę, że w moim odczuciu (gdybym oczywiście chwyciła za tą pozycje) byłoby ono największym atutem :)
OdpowiedzUsuńZ reguły czytam książki, w których akcja umiejscowiona jest w czasach współczesnych, ale tym razem zrobię wyjątek, ponieważ mieszkam niedaleko Łodzi i czuje sentyment do tego miasta, więc to może być ciekawe doświadczenia tak ,,podróżować'' z autorem.
OdpowiedzUsuńNie mialam z nia stycznosci, jednak wydaje sie byc ciekawa :)
OdpowiedzUsuńBędę mieć tę książkę na uwadze ;)
OdpowiedzUsuń