"A komu czasem nie odbija?", Bożydar Grzebyk
autor: Bożydar Grzebyk
tytuł: "A komu czasem nie odbija?"
wydawnictwo: wydawnictwo Grodkowskie, Grodków 2010, str. 184
ISBN: 978-83-62007-16-5
Bożydar
Grzebyk z wykształcenia historyk, absolwent Instytutu Historii UJ – jednak historykiem
nie został. Bardziej pociągały go podróże, pracował za granica m.in., jako
kamieniarz. Jednak wiedziony tęsknotą za krajem wrócił do ukochanego Krakowa,
gdzie dość wpływowa ciotka załatwiła mu pracę w urzędzie. Dzięki tej pracy
uzyskał stabilność i poznał swoją przyszłą żonę. Doczekał sie dwóch córek,
jednak perspektywa bycia głową rodziny nie do końca mu odpowiadała i dość
często uciekał z kolegami na piwko i brydżyk. Gdy koledzy z czasem
porozjeżdżali się po Polsce swój wolny czas zaczął spędzać pisząc do szuflady.
Pisze w nocy, gdy nikt mu nie przeszkadza. Do tej pory spod jego pióra powstały
3 tytuły: „A komu czasem nie odbija?” (powieść), „Współczesne opowieści
żydowskie” (zbiór opowiadań) oraz „Astrolog” (e-book) (powieść sensacyjna).
Jurek
wykształcony i inteligentny mężczyzna zostaje zwolniony z przedsiębiorstwa
produkującego dewocjonalia. Bezrobocie się szerzy i mężczyzna nie potrafi
znaleźć pracy. Jednak pewnego dnia szczęście się do niego uśmiecha – zostaje zatrudniony,
jako mówca w firmie zajmującej się pogrzebami. Zatrudnienie to jest
przypadkowe, gdy to pewnego dnia przez przypadek dostaje zlecenie wygłoszenia
mowy pogrzebowej nad trumną osoby, której nie zna. Szefowi firmy na tyle się to
podoba, że postanawia Jerzego zatrudnić. Czy mężczyzna odnajdzie się w nowej
roli?
Praca
w firmie pogrzebowej pana Miecia „Święta Pamięć”, przynosi mu sławę. Jego mowy
są tak piękne, dopracowane, do każdej przygotowuje się z największą
dokładnością odwiedzając rodziny, przyjaciół czy współpracowników denata. I nawet,
gdy za wiele dobrego nie słyszy o nieboszczyku, to w jego przemówieniach nigdy
nie doświadczono złego słowa. Mowy są tak skonstruowane, słowa tak umiejętnie
dobrane, że nawet największy wróg denata usłyszy to, co będzie chciał usłyszeć.
Niestety
szybka sława Jurka Święconki, nie do końca odpowiada jego współpracownikom. Popada
on z nimi w konflikt, na domiar złego policja podejrzewa go, iż jest seryjnym
mordercą- „Maniusiem Brzytewką”.
Bożydar
Grzebyk skonstruował bardzo ciekawą historię. Jego dobry zmysł obserwacji
spowodował, że stworzył fabułę pełną machlojek, układów, znajomości i wpływów
dziejących się w małym miasteczku. Bohaterzy są bardzo dobrze nakreśleni, każdy
w historii odgrywa z góry przypisaną rolę. Są oni do końca stworzeni, już nic
im nie brakuje. Postacie są prześmieszne, umiejscowione w odpowiednim miejscu i
czasie. Pomimo, że głównym bohaterek jest Jurek Święconka, to miejsce swoje w
historii mają również jego „koledzy” od butelki.
Lekkość
we władaniu piórem spowodowała, że książkę czytało się bardzo przyjemnie i
szybko. Sporo ciekawych, prześmiesznych dialogów, ubarwiało jeszcze bardziej
odbiór tej satyry na rzeczywistość.
Wydaje
mi się, że to pierwsza taka historią traktująca o bezrobociu, układach i
machlojkach w wielu firmach polskich czy o umowach śmieciowych.
Autor
tą historią pokazuje, że osoby wykształcone, posiadające swoje zdanie, a
rozpoczynające pracę w nowym miejscu mają trudne zadanie przebicia się przez
mur zgranej już grupy pracowników. Hierarchia, jaka tam rządzi nie pozwala wyjść
przed szereg, a już zdobywanie dość szybko umiejętności, a wręcz już posiadanie
większych możliwości niż dotychczasowi pracownicy jest nie mile widziane.
Jedyny
minus to okładka książki, która wręcz odpycha. Całkowicie nie jest zgrana z jej
zawartością. Potencjalny czytelnik raczej nie zwróci na nią uwagi na półce w
księgarni – a szkoda gdyż wnętrze jest obiecujące i interesujące.
Na
szczęście starałam się jak najmniej patrzeć na okładkę i zgłębić lekturę.
Polecam
serdecznie tym, którym „czytadło dla wymagających” nie jest obojętne.
Moja ocena: 4/5
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater
Książka bierze udział w wyzwaniu
No właśnie jakoś jak tak patrzę na okładkę to myślę że nie dla mnie, a z drugiej strony Twoja recenzja kusi :)
OdpowiedzUsuńPrzez okładkę ominęłabym tą lekturę, a tak to po Twojej recenzji z chęcią przeczytam- satyryczny obraz pracy- wielu z nam jest znany niestety.
OdpowiedzUsuńCzeka na mnie na półce, jestem ciekawa, czy mi się spodoba:)
OdpowiedzUsuństraszna okładka, ale jak treść nie jest zła to mogłabym przeczytać ;)
OdpowiedzUsuń