"Prowincjuszka?", Lucy Lech
autor: Lucy Lech
tytuł: "Prowincujszka?"
wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza, Warszawa 2012, str. 345
ISBN: 978-83-7805-239-5
Lucy Lech
to Polka mieszkająca od lat w Sydney. Wyjechała do Australii z potrzeby chwili,
z tęsknoty za rodziną. Pisać zaczęła dość późno, trochę za namową męża, który
wyjechał na jakiś czas, a ona z tęsknoty za nim napisała do niego długi list,
który stał się przyczynkiem do dalszego pisania. To on namówił ją, aby spisała
swoje wspomnienia, marzenia. Również lektorki języka angielskiego sugerowały jej,
aby pisała, gdyż robi to dobrze.
„Prowincjuszka?”
to jej debiut literacki, w którym opisała swoje wspomnienia, jednak nie
wszystko jest prawdą. Wiele faktów jest przeinaczonych, sporo zaczerpniętych z
opowiadań znajomych i rodziny. Jej kolejnymi tytułami, które zostały wydane
prawie w tym samym czasie są „Paniusia” i „On wróci”.
„Prowincjuszka?”,
to historia młodej zagubionej kobiety ze wsi, która ucieka do miasta za nowym,
ciekawym światem. Historię poznajemy od samego początku, gdy to autorka
opowiada nam dość zawiłą pełną bohaterów historię. Czytelnik początkowo gubi
się w ilości przodków, poznajemy dziadków, pradziadków, ciotki i dalszą
rodzinę. Wiele imion i różnych charakterów może odstraszyć, jednak jest to
zabieg zamierzony, gdyż lepiej pozwala wgłębić się w historię dla potencjalnego
czytelnika. Jednak sytuacja ta długo nie trwa i bohaterka skupia się na własnej
osobie.
Jej życie
jest pełne chaosu, wielu nieprzemyślanych decyzji, które mniej lub bardziej
wpływają na dalsze życie. Czy normalnym jest decyzja wzięcia ślubu z mężczyzną,
jeśli jest się już mężatką? Bohaterka wychodzi trzy razy za mąż, i trzy razy
nie udanie. Chociaż ślub z muzykiem wydaje jej się odpowiednim wyborem, to
jedyny mężczyzna, którego tak naprawdę kochała. Jednak dalsze życie z
alkoholikiem z schizofrenią nie przysparzają jej uśmiechu. Wiele razy ucieka do
sąsiadów przed niezrównoważonym mężczyzną, bojąc się, aby nie zrobiła jej
krzywdy. Trzyma ją przy nim jedynie ukochana córeczka, i nawet po rozwodzie nie
ma serca wyrzucić go z domu.
Już sam
wybór dalszej nauki również był pochopny. Zrobiła uprzejmość koleżance, i aby
dodać jej otuchy pojechała razem z nią zdawać na stomatologię, która jej wcale
nie interesowała.
Ukojenie
znajduje w sąsiadach, przyjaciółce a także w rodzinie. I tak jak za młodości
chciała uciec do miasta tak teraz tęskni za bliskimi i gdy tylko nadarza się
okazja wyjeżdża na prowincję.
„Prowincjuszka?”
to książka, którą czyta się lekko i bardzo szybko. Nie za wiele tu dialogów, a
można by powiedzieć, że prawie ich nie ma, jednak odbiór historii jest bardzo
pozytywny. Słownictwo bogate, wiele ciekawych historii, sporo humoru jednak
cierpienie i ból również się przewija. Bohaterka jest bardzo dobrze nakreślona,
pełen wachlarz emocji, które nią targają powoduje, że od książki ciężko się
oderwać. Nie zaświadczymy znużenia opisami, autorka nie pozwala, aby czytelnik
za długo wdrażał się w dany problem targający bohaterką.
Ta
książka jest charakterystyczna. Spodoba się różnym kobietom, i tym
uwielbiającym obyczajową literaturę i trochę psychologiczną. Według mnie to
kobieca literatura, historia kobiety, która pragnie zmierzyć się z
przeszłością, ze swoimi mniej lub bardziej pochopnymi decyzjami. Chce pozostawić
coś po sobie dla potomnych, aby tak jak ona poznała losy swoje rodziny, tak i
oni o niej pamiętali.
„Prowincjuszka?”
to historia nieukończona. Bohaterka postanawia w końcu zrobić coś dla siebie, a
nie tylko myśleć o innych. Pozostawia męża i wyjeżdża za granicę. Wie, że nie
osiągnęła tego, czego pragnie, choć sama do końca nie wie, co to jest.
Postanawia znaleźć to na innym kontynencie.
Książkę
polecam, naprawdę się nie zawiedziecie. Historia jest bardzo ciekawa, pełna
zwrotów akcji, pozytywnych i negatywnych emocji.
Mi
pozostało rozejrzenie się za kolejną częścią historii.
Moja ocena: 5/5
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Sztukaterowi
Książka bierze udział w wyzwaniu
Czuję się zachęcona. Będę musiała jej poszukać.
OdpowiedzUsuńCiekawa historia. Z chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńKusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja no i okładka przyciąga :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWysoka ocena plus zachęcająca i świetna recenzja sprawiają że mam na nią wielką ochotę. Ale i okładka mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńTak okładka ma coś w sobie. Ja sięgnęłam po książkę właśnie ze względu na okładkę, chociaż staram się to robić coraz rzadziej ;) Jednak tym razem na szczęście się nie zawiodłam.
UsuńNo proszę! Nie spodziewałam się tak dobrej historii:) Coraz mniej rozumiem, dlaczego wielu ludzi omija publikacje WFW....
OdpowiedzUsuńTo moje pierwsze spotkanie z tym wydawnictwem i jak widać bardzo udane :D
UsuńLubię takie życiowe pozycje;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta historia, muszę koniecznie przeczytać. Okładka już wydaje mi się być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńTak okładka bardzo dobrze oddaje klimat lektury.
Usuń