"Problem cierpienia", Clive Staples Lewis



autor: Clive Staples Lewis
tytuł: "Problem cierpienia"
wydawnictwo: Esprit, Kraków 2010, str. 195
ISBN: 978-83-61989-10-3


 „W naszym cierpieniu Bóg krzyczy do nas; cierpienie to Jego megafon, który służy do obudzenia głuchego świata”.

Clive Staples Lewis autor słynnych „Opowieści z Narnii” urodził się w 1898 roku. Gdy ukończył 19 lat wziął udział w I wojnie światowej. Doświadczenia zdobyte tam spowodowały, że autor stracił wiarę w ludzi i Boga. Rozpoczął studia nad literaturą angielską. W 1922 roku otrzymał stopień bakałarza literatury. Na Uniwersytecie w Oxfordzie poznał J.R.R. Tolkiena i związał się z kręgiem Inklingów. Dzięki rozmowom w tej grupie rozpoczął się powolny powrót Lewisa do chrześcijaństwa. Dzięki temu powstał „Zaskoczony radością”. Problemy wiary człowieka do Boga odnajdziemy w powieści „Dopóki mamy twarze”. Kolejnymi tytułami wiążącymi się z problemem wiary są „Smutek”, „Problem cierpienia”.

Jak zdefiniować cierpienie? Dla każdego z nas jest ono czym innym. Cierpienie nierozerwalnie jest związane z ludzkim istnieniem. W naszym życiu doświadczamy zarówno dobrych, jak i złych chwil. Cierpienie to ból - jeśli nasze ciało odczuwa ból, to my i nasza dusza cierpi.

Po książkę sięgnęłam z ciekawości. Wstyd się przyznać, ale nie kojarzyłam tego autora z innymi tytułami niż „Opowieści z Narnii”. Gdy tylko nadarzyła się okazja sięgnąć po coś innego, dotyczącego tak trudnego tematu zrobiłam to z wielką nadzieją.

Nie do końca byłam świadoma tego, z czym przyjdzie mi się zmierzyć. Autor przedstawia nam problem cierpienia na podstawie Boga i Biblii. Książka nie jest lekka w odbiorze, nie da jej się przeczytać od razu. Wiele razy ją odkładałam na później, gdyż nie do końca rozumiałam, co autor chce przekazać.
Autor porusza temat dobra i zła, których czynnikiem wspólnym jest cierpienie. Próbuje nam wytłumaczyć, czym tak naprawdę jest cierpienie, skąd się bierze, dlaczego ludzki los jest z nim nierozerwalnie związany.
Wiele razy sugeruje czytelnikowi, że cierpienie jest dobrem. Dzięki niemu potrafimy spojrzeć na świat z innej perspektywy. Skoro doświadczyliśmy cierpienia, to znaczy, że zrobiliśmy coś źle, nasz postępek nie był zgodny z naszym faktycznym zamysłem.

„Cierpienie jest nie tylko złem natychmiastowo rozpoznawalnym, lecz także złem, które nie daje się zignorować. Możemy spoczywać w zadowoleniu, ignorując nasze grzechy i naszą głupotę; każdy, kto obserwował żarłoków ładujących w siebie najbardziej wyszukane potrawy niemal bez świadomości, co jedzą, przyzna, że nawet przyjemność można zignorować. Lecz cierpienie nalega, aby się nim zająć. W naszych przyjemnościach Bóg zwraca się do nas szeptem, w naszym sumieniu przemawia zwykłym głosem, w naszym cierpieniu - krzyczy do nas; cierpienie to Jego megafon, który służy do obudzenia głuchego świata.”

„Problem cierpienia” to 9 oddzielnych rozdziałów poprzedzonych adekwatnymi do ich zawartości cytatami.
Po lekturze „Problemu cierpienia” stwierdzam, że jest to bardzo mądra i przydatna lektura, po którą warto sięgnąć. To ambitna filozoficzna pozycja, która daje pretekst do tego, aby zatrzymać się, zastanowić nad własnym życiem, nad naszym postępowaniem.

Jednak język, którym operuje autor jest nie do końca zrozumiały. To bardziej stylistyka akademicka, przekazująca suche fakty – a szkoda. Gdyby autor, jako osoba, która w wieku już mocno dojrzałym postanowiła powrócić do wiary, przekazał wszelkie wątpliwości, które nim targały w sposób bardziej przystępny, wtedy i książkę czytałoby się przyjemniej.

Plusem książki jest bezpośredniość przekazu. Mamy wrażenie, że autor siedzi obok nas i tłumaczy nam zawiłe problemy egzystencji.
Książkę polecam tym, którym nie jest straszny styl zawiły przekaz autora. Którym nie przeszkadza przekaz podręcznikowy. To książka, która pozwoli odpowiedzieć na wiele trudnych pytań – więc może jednak warto sięgnąć?

Moja ocena: 3/5

 Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater



Komentarze

  1. Niestety, ale tym razem nie dla mnie. Niespecjalnie nawet interesuje mnie ta tematyka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam bladego pojęcia o zawirowaniach duchowych Lewisa i podobnie jak Ty kojarzyłam go jako autora słynnych "Opowieści z Narnii" - wstyd się przyznać, że historię znam tylko z ekranu, ale może kiedyś nadarzy się okazja i sięgnę po pierwowzór. Z Twojej relacji wydaje się to książka, mimo wszystko, warta uwagi - zwłaszcza w tym okresie przedświątecznym byłaby to dobra lektura. Niestety raczej w tym roku nie wcisnę jej w swoje plany czytelnicze, ale może umili mi czas w przyszłoroczne święta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przekaz podręcznikowy może do mnie nie trafić, więc raczej odpuszczę sobie tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja czytałam "Listy starego diabła do młodego" tego autora i przymierzam się do innych powieści poza "Opowieściami z Narnii", z których póki co przeczytałam tylko 1 tom. Bardzo serdecznie polecam Ci "Listy starego diabła do młodego", gdyż naprawdę można z tej książki wiele wyciągnąć :)
    A na "Problem cierpienia" może się skuszę, bo przyzwyczaiłam się do trudniejszego języka w książkach tego autora;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy, to rzadko sięgam po inne tytuły autora jeśli jeden z tytułów mi się nie spodobał. Może za jakiś czas, będę miało inne spojrzenie na ten temat?

      Usuń
  5. Raczej nie dla mnie ta książka, tym razem sobie odpuszczę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm...Ja jakoś do Lewisa przekonać się nie mogę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Opowieści z Narnii" - rewelacja, a tu jednak się nie odnalazłam :/

      Usuń
  7. oj chyba jednak nie przeczytam...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawiony ślad....

Popularne posty