"Modlitwa nieznajomej", Davis Bunn
autor: Davis Bunn
tytuł: "Modlitwa nieznajomej"
wydawnictwo: Święty Wojciech, Poznań 2013, str. 292
ISBN: 978-83-7516-586-9
premiera: 23 październik 2013
Ci, którzy cierpią i wzrastają w bólu, są bardziej wrażliwi na to, czy
innych przygniata jakiś ciężar.
Davis Bunn to
amerykański autor, wykładowca akademicki, podróżnik, pisarz o międzynarodowej
sławie swobodnie poruszający się po różnych gatunkach literackich. Trzykrotny
zdobywca Christy Award. Jego książki tłumaczone są na kilkanaście języków,
sprzedały się w łącznym nakładzie ponad 7 000 000 egzemplarzy. To pisarz
powieści historycznych i thrillerów prawniczych, w których dużą rolę odgrywa
wiara chrześcijańska. Korzysta również z pseudonimu Thomas Locke.
Amanda Vance to
pielęgniarka, która całkowicie oddaje się pracy na oddziale intensywnej opieki
dla noworodków. Jednak tak było wcześniej, ponad rok temu. Obecnie po tragedii,
jaka spotkała jej rodzinę a przede wszystkim ją samą, czyli strata dziecka,
kobieta zostaje przeniesiona na inny oddział, jak najdalej od noworodków. Przed
rokiem razem z mężem urządzali pokoik dla swojej nienarodzonej jeszcze
córeczki. W ósmym miesiącu ciąży Amanda poczuła ból. Wizyta w szpitalu. Straszna
wiadomość. Dziecko urodziło się martwe. Ból, niewyobrażalne cierpienie, strach
na odgłos płaczu dziecka, pewnego rodzaju złość na inne kobiety w ciąży,
spacerujące z wózkiem. Na domiar złego zbliżają się święta, które mają spędzić
w wielodzietnej rodzinie męża. Do tego jeszcze mała reorganizacja w szpitalu i
Amanda musi podjąć decyzję czy wraca na swój dawny oddział, czy pozostaje na
obecnym. W tym czasie jej przyjaciółka proponuje wspólny wyjazd do Izraela.
Jednak Amanda nie potrafi podjąć sama decyzji wiedząc, że firmie męża grozi
bankructwo. Rozmowa z mężem Chrisem przekonuje ją już całkowicie i kobiety
wyruszają w podróż.
W Jerozolimie odcina
się po części od przeszłości, poznaje tajemnicę swojej przyjaciółki, która
jeszcze bardziej je do siebie zbliża. Przy Ścianie Płaczu poznają Miriam,
nieznajomą kobietę, która zmieni postrzeganie rzeczywistości przez Amandę.
Amanda jest odpowiedzią na modlitwę nieznajomej, jednak czy jej modlitwa
zostanie wysłuchana?
Cierpienia kobiety po
stracie dziecka nie zrozumie ten, kto tego nie doświadczył. Autor bardzo dobitnie
i dość szczegółowo ukazał emocje, które targają Amandą. Jej pytania, które
pozostają bez odpowiedzi, jej niemy
krzyk, jak potężny grzmot, dostatecznie mocny, by rozbrzmieć w całej jej
istocie i strząsnąć z niej zasłonę żalu. Życie potraktowało ją okrutnie. Przetrwała. Amanda szukała ukojenia w
Piśmie Świętym. To jego lektura zasugerowała jej, że ta podróż będzie czymś dobrym. I ważnym. Modlitwa pozwoliła jej
poświęcić się pracy na rzecz innych. Nie należy się zatrzymywać, wracać do
przeszłości. Mogła stać w miejscu, skrępowana
przez całą swoją przeszłość. Ale mogła też zmierzyć się z wszelkimi
niepewnościami, obawami i wątpliwościami, które przyniesie przyszłość.
Otoczenie świętego
miejsca, podróżników zmierzających do Jerozolimy po ukojenie, modlitwę,
odpowiedzi na trudne pytania, spowodowały zmianę w Amandzie. Zrozumiała, że
każdy ma zapisaną przyszłość, każdy musi nieść swój krzyż, czy to lżejszy czy
cięższy. Cierpienie jest po coś. Nie możemy skrywać emocji w swym zranionym
sercu. Musimy je uwolnić, jeśli chcemy
odczuwać, musimy zgodzić się również na gniew i rozgoryczenie.
Jej przyjaciółka
powiedziała coś bardzo mądrego: Dajesz
sobie radę. Potrzebujesz jedynie, by na ciebie nie naciskać, nie próbować cię
pocieszyć, tylko po prostu mówić ci „dzień dobry”.
Piszę to z perspektywy
osoby doświadczonej, którą spotkało to samo cierpienie, co Amandę- strata
dziecka. Kobieta, która straciła dziecko nie potrzebuje użalania się nad sobą,
jej potrzebne jest zrozumienie i czas. Nie można nas pospieszać, my musimy
przez żałobę przejść same.
Gdy sięgnęłam po ten
tytuł nie zwróciłam szczególnej uwagi na autora. W trakcie lektury byłam pewna,
że pisze to kobieta, której temat jest znany lub posiadająca dobry zmysł
obserwacji, a pisze po prostu pod pseudonimem. Jakież było moje zdziwienie, gdy
zajrzałam na okładkę i okazało się, że jest to mężczyzna. Po „Modlitwie
nieznajomej” już ufam opisom znalezionym w Internecie, że autor potrafi
odnaleźć się w każdym temacie i robi to bardzo dobrze.
„Modlitwa nieznajomej”,
to książka niosąca wielkie pokłady wiary, którą „pochłania się” za jednym
posiedzeniem. Podejmuje trudny temat, temat cierpienia po utracie dziecka.
Fabuła ciekawie opowiedziana, język prosty i przystępnym.
Wydawnictwo postarało
się o piękną okładkę niosącą nadzieję.
„Modlitwa nieznajomej”
to książka, która zajmie na mojej półce zaszczytne miejsce książek, do których
warto wracać i to nie raz.
Polecam wszystkim tym,
którzy zetknęli się z podobnym tematem, czy to w rodzinie, czy w bliższym
otoczeniu. To lektura obowiązkowa, która wzruszy, ale i da nadzieję.
Moja ocena: 5!/5
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Debiutext
Fabuła dość ciekawa. Z chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńCiekawa, ciekawa!
OdpowiedzUsuńWidać, że włożyłaś serce w pisanie recenzji- już sam post wzrusza i wzbudza emocje. Książki uczą nowych rzeczy, ale też czasami w literaturze znajdujemy kawałek swojego życia. "Modlitwa nieznajomej" znajdzie się u mnie na liście do przeczytania.
OdpowiedzUsuńNie potrafię i w sumie nie chcę skomentować Twojej recenzji - tak pozytywnej, jednak pełnej bólu i tęsknoty. "Modlitwę nieznajomej" wpisuję na listę "do przeczytania jak najszybciej". Po prostu.
OdpowiedzUsuń;)
Po takiej recenzji to po prostu muszę tę książkę dorwać!
OdpowiedzUsuńPierwsze o niej słyszę, ale bardzo mnie nią zaciekawiłaś! Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńciężki temat, smutny, ale czasami takie książki mogą dać "kopa"
OdpowiedzUsuńdzięki Tobie już mam w planach tę książkę :)
OdpowiedzUsuń